PKS w Częstochowie w stanie likwidacji

W Częstochowie pracownicy tamtejszego PKS-u zorganizowali firmie symboliczny pogrzeb. PKS jest zadłużony na blisko 10 mln złotych, kierowcy nie dostają wynagrodzeń, a władze spółki postawiły ją w stan likwidacji.

Kierowcy domagają się wypłaty zaległych pensji i zmiany kierownictwa. Likwidator zaproponował im trzymiesięczne wypowiedzenia, założenie firm i pożyczenie autobusów. Załoga jest temu przeciwna.

Kierowca PKS w Częstochowie Andrzej Niepsój obwinia o sytuację w firmie prezesa spółki Ludwika Kubasiaka, który został zatrudniony na tym stanowisku dzięki posłowi PiS Szymonowi Giżyńskiemu.

Prezes sprowadził zepsute autobusy i nie startował w przetargach na obsługę połączeń m.in. do Blachowni i Aleksandrii

zauważył Niepsój.

PKS-owi w Częstochowie nie pomógł rządowy program dofinansowania połączeń.

Starosta powiatu kłobuckiego Henryk Kiepura zwrócił uwagę, że dotychczas dopłata była zbyt niska. W najnowszej noweli tarczy antykryzysowej, rząd podniósł jednak dotację trzykrotnie – ze złotówki do wozokilometra na trzy złote.

Liczymy, że będziemy mogli skorzystać z tych dopłat, bo dotychczasowa kwota nie zaspakajała potrzeb i oczekiwań samorządów

powiedział Kiepura.

Z rządowego programu wykorzystano dotychczas 60 milionów złotych z 800 do wzięcia.

Dużych przewoźników takich jak PKS-y nie można uratować poprzez finansowanie samorządów. Trzeba przekazywać środki bezpośrednio, jak w przypadku kolei

stwierdził likwidator częstochowskiego PKS-u Ludwik Kubasiak.

Działalność gospodarcza PKS-u w Częstochowie prowadzona będzie do 30 czerwca. Później wielu mieszkańców może stracić jakiekolwiek połączenie do pracy, szkoły lub lekarza.

– Ludzie starsi na wsiach są teraz uwięzieni w domach. Po prostu stali się więźniami – mówi o całej sytuacji pani Magdalena.