Norwegia stoi przed świątecznym kryzysem jajecznym.
Przed Bożym Narodzeniem norweskie supermarkety mogą zmierzyć się z kolejnym „kryzysem jajecznym” – ostrzegają przedstawiciele największych sieci handlowych. W obliczu prognozowanych niedoborów, podobnie jak na wiosnę tego roku, jedynym rozwiązaniem może być ponowny import jajek
Problem z dostawami wystąpił już przed Wielkanocą, osiągając apogeum w maju, kiedy półki w norweskich sklepach świeciły pustkami.
Za dostawy na rodzimy rynek odpowiada spółdzielnia Nortura, która prognozuje zapotrzebowanie na dany rok. Niestety, w tym roku, podobnie jak w ubiegłych latach, przewidywania nie pokryły się z rzeczywistym popytem, co zmusiło supermarkety do poszukiwania alternatywnych rozwiązań.
Przedstawiciele norweskich sieci handlowych podkreślają, że priorytetem pozostają krajowe produkty, ale w tej sytuacji są zmuszeni sięgnąć po dostawy z zagranicy. „Zawsze staramy się sprzedawać norweskie produkty, kiedy tylko jest to możliwe. Tym razem jednak musimy wesprzeć się importem z Danii” – przekazał w rozmowie z „Aftenposten” reprezentant jednej z sieci.
Warto zaznaczyć, że Norwegia, pozostając poza Unią Europejską, stosuje szczególne regulacje dotyczące importu żywności. Kraj stosuje restrykcyjne przepisy sanitarne i celne, zwłaszcza w przypadku produktów niosących ryzyko zakażenia salmonellą. Dlatego też importowane jajka muszą spełniać rygorystyczne normy, co nie zawsze jest łatwe do zapewnienia. Aby jednak złagodzić obecny kryzys, Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (Mattilsynet) dopuścił dostawy z krajów skandynawskich, uznając, że ich produkty spełniają standardy bezpieczeństwa porównywalne z norweskimi.
Czy import z Danii okaże się wystarczający, by zapobiec niedoborom przed Bożym Narodzeniem? Norweskie supermarkety robią wszystko, by mieszkańcy kraju nie odczuli braku tego podstawowego składnika świątecznych potraw, lecz czas pokaże, czy „kryzys jajeczny” uda się w pełni zażegnać.