Musk opuszcza Biały Dom: Jak najbogatszy człowiek świata na nowo ukształtował amerykańską administrację
Po niespełna czterech miesiącach pracy dla administracji Donalda Trumpa, Elon Musk żegna się z Departamentem Efektywności Rządowej, znanym jako Doge. Jego kadencja – choć krótka – była burzliwa, pełna kontrowersji i miała realny wpływ na politykę wewnętrzną i zagraniczną USA. Miliarder, który zyskał sławę dzięki Tesli i SpaceX, wkroczył do świata polityki z misją cięć, oszczędności i przedefiniowania roli państwa.
1. Rząd na diecie – finansowej
Głównym celem Muska było zredukowanie wydatków federalnych. Choć początkowo mówił o oszczędnościach rzędu 2 bilionów dolarów, z czasem skala planów została ograniczona. Oficjalnie Doge chwalił się zaoszczędzeniem 175 miliardów dolarów dzięki likwidacji umów, ograniczeniu dotacji oraz redukcji zatrudnienia o ponad ćwierć miliona pracowników. Jednak niezależne analizy, w tym BBC, wskazywały na brak przejrzystości i dowodów potwierdzających te dane. Masowe zwolnienia wzbudziły falę protestów – w niektórych przypadkach interweniowali nawet sędziowie federalni, przywracając zwolnionych do pracy.
2. Przenikanie świata biznesu i polityki
Obecność Muska w Białym Domu budziła zastrzeżenia etyczne. Jako "specjalny pracownik rządowy" nie był wybierany, a jego firmy – w tym SpaceX, Tesla i Starlink – są mocno związane z kontraktami rządowymi. Krytycy sugerowali, że mógł wykorzystywać swoją pozycję do lobbowania na rzecz własnych interesów, np. poprzez ekspozycję produktów Tesli na oficjalnych wydarzeniach. Zarzuty konfliktu interesów były ignorowane przez zarówno Muska, jak i Trumpa.
3. Polityka zagraniczna "America First" w praktyce
Największy wpływ Muska widoczny był w cięciach Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID). W ciągu zaledwie kilku tygodni jego zespół zlikwidował ponad 80% programów tej instytucji. Skutki? Zawieszenie pomocy żywnościowej w Sudanie, anulowanie stypendiów dla afgańskich studentek czy zamknięcie klinik wspierających osoby transseksualne w Indiach. Choć wpisywało się to w izolacjonistyczną retorykę Trumpa, eksperci ostrzegali przed osłabieniem pozycji USA na arenie międzynarodowej.
4. Dezinformacja na szczytach władzy
Obecność Muska w rządzie legitymizowała teorie spiskowe, które wcześniej funkcjonowały głównie na marginesie internetu. Miliarder publicznie powielał nieprawdziwe informacje – m.in. że amerykańskie rezerwy złota zostały wykradzione z Fort Knox czy że w RPA dochodzi do "ludobójstwa" na białej ludności. Te wypowiedzi doprowadziły do niezręcznych sytuacji dyplomatycznych, m.in. w relacjach z Republiką Południowej Afryki.
5. Pęknięcia w obozie Trumpa
Choć Trump chwalił Muska publicznie, za kulisami jego działania budziły coraz większy opór. Członkowie gabinetu mieli skarżyć się na nadmierne cięcia, które utrudniały funkcjonowanie ich resortów. Sam Musk wyraził rozczarowanie "wielkim, pięknym" planem Trumpa – ustawą budżetową przewidującą kolejne miliardy na obronność i ulgi podatkowe. Ostatecznie obaj panowie zapewniali o dalszej współpracy, ale atmosfera sugeruje ciche rozstanie.
Co dalej?
Musk ogłosił, że skupi się teraz na kierowaniu Teslą przez kolejne pięć lat i ograniczy swoje zaangażowanie polityczne. Jego krótka, ale intensywna obecność w Białym Domu pokazała, jak wielki wpływ może mieć jedna osoba na aparat państwowy – nawet jeśli nie została wybrana w demokratycznych wyborach.
Czy był to tylko epizod czy początek nowego trendu łączenia wielkiego biznesu i polityki? Czas pokaże. Pewne jest jedno – Musk, niezależnie od stanowiska, zawsze zostawia po sobie ślad.