Młode pary kontra znany zespół weselny. „Zepsuli nam najpiękniejszy dzień w życiu”
– Dwa tygodnie przed naszym weselem zadzwonił pan z zespołu z informacją, że nie zamierza przyjechać. Powiedział, że trafił mu się koncert za granicą, który bardziej mu się opłaca – opowiada pani Sylwia, której wesele miał uświetnić występ popularnej kapeli z południa Polski. Inna z par dostała informację o nieobecności zespołu dwadzieścia godzin przed weselem. Jak tłumaczy się lider zespołu?
Koncert za granicą?Pani Sylwia i jej narzeczony umowę z liderem zespołu – Łukaszem M. podpisali dwa lata przed zaplanowanym weselem.
W ramach zaliczki przekazali mu 3600 zł, a za całość oprawy muzycznej mieli zapłacić 8 tys. zł. Kiedy termin wesela się zbliżał, narzeczeni dostali zaskakującą wiadomość.
Po nerwowych poszukiwaniach, parze udało się znaleźć inny zespół i wesele się odbyło. Po telefonie od lidera zespołu narzeczeni rozważali jednak jego odwołanie.
„Człowiek bez serca”
W dużo gorszej sytuacji znalazła się młoda para, która ślub brała na początku czerwca tego roku. Jak twierdzą, dzień przed weselem zadzwonił manager zespołu i powiedział im, że mają problem z wokalistą i nie zagrają.
Młoda para była załamana. Cała rodzina zaangażowała się w poszukiwania nowego zespołu, a siostry młodej pary zamieściły post w mediach społecznościowych, opisując całą sytuację. Niedługo potem otrzymały zadziwiającą informację.
W podobnej sytuacji mieli znaleźć się państwo Joanna i Bartłomiej Bałuccy.
Pani Joanna i jej mąż zdecydowali się wynająć prawnika. Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Toczyły się tam jeszcze trzy inne postępowania cywilne. Dwa zakończyły się wyrokami niekorzystnymi dla lidera zespołu.
Co ma do powiedzenia lider zespołu?
Łukasz M. zgodził się na rozmowę przed kamerą i zaprosił nas do swojego domu. Odnosząc się do zarzutów, że nie wywiązuje się z umów, stwierdził, że to młode pary je wypowiadają i pokazał nam kilkanaście rezygnacji, jakie otrzymał. To właśnie one miały potem wystawiać zespołowi negatywne opinie w internecie. Według Łukasza M., zespół miał też mieć problemy z terminami, bo Krzysztof G., który z nimi współpracował, też podpisywał umowy i robił to bez jego wiedzy.
Z relacji par wynika, że niektóre małżeństwa doczekały się zwrotu zadatków i przeprosin. Inne do dziś czekają na pieniądze. Nie wszyscy zdecydowali się iść do sądu. Obawiali się Łukasza M., który miał pary zastraszać.
– Zastraszał i wyzywał. Mówił, że żadna głupia k… nie będzie go oczerniać w intrenecie. Mówił, że postawię mu dom za to, co mówię – przywołuje pani Sylwia.
W trakcie naszego wywiadu z Łukaszem M. nagle pojawił się Zbigniew S. wideobloger, który starał się doradzać muzykowi, powołując się na paragrafy z kodeksów. Mówił mu, by pokazał nam kluczowe dowody. A na koniec skrytykował go za to, że nie wczuł się w sytuację par. Katastrofą wizerunkową według niego była odmowa zagrania na weselach z powodu wywiadu w telewizji i wyjazdu do Stanów, dlatego zasugerował Łukaszowi M., żeby powiedział do kamery, że jest mu przykro i nie powinno się tak stać.
– Przepraszam tę parę, gdzie byłem w szpitalu, w którym nie byłem. Przepraszam też parę, kiedy poleciałem do USA i przepraszam parę z 3 czerwca – wyznał do kamery lider zespołu.
W ostatnich dniach kolejna młoda para zawiadomiła prokuraturę w sprawie podejrzenia oszustwa, którego miał dopuścić się Łukasz M.