Milion za dach nad głową – Australia w epicentrum kryzysu mieszkaniowego
Australia mierzy się z coraz głębszym kryzysem mieszkaniowym. Po raz pierwszy w historii średnia cena domu w tym kraju przekroczyła milion dolarów australijskich. Jak wynika z najnowszych danych Australijskiego Biura Statystycznego (ABS), w pierwszym kwartale 2025 roku przeciętna wartość nieruchomości osiągnęła poziom 1 002 500 A$, co oznacza wzrost o 0,7% w porównaniu z końcem ubiegłego roku.
Eksperci biją na alarm: zakup lub wynajem mieszkania staje się luksusem, na który coraz mniej Australijczyków może sobie pozwolić. Problemy z dostępnością mieszkań nie dotyczą już tylko osób o niskich dochodach, ale coraz częściej również klasy średniej.
Najdroższym stanem pozostaje Nowa Południowa Walia (NSW), gdzie średnia cena domu sięga 1,2 miliona dolarów australijskich. Tuż za nią plasuje się Queensland z przeciętną wartością nieruchomości na poziomie 945 000 A$. Główne czynniki napędzające ten wzrost to niedobór mieszkań, szybki wzrost populacji oraz system zachęt podatkowych wspierających inwestorów, a nie nabywców pierwszego domu.
Michael Fotheringham, dyrektor Australian Housing and Urban Research Institute, podkreśla, że sytuacja była do przewidzenia. – To efekt wieloletnich zaniedbań i strukturalnych problemów. Płace nie nadążają za cenami nieruchomości, a rynek mieszkaniowy jest skrajnie przeciążony – mówi.
Według danych ABS, w kraju znajduje się obecnie 11,3 miliona lokali mieszkalnych – od domów jednorodzinnych po apartamenty i zabudowę szeregową. Jednak to wciąż za mało, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu. Co więcej, roczny wzrost cen, choć nieco zwolnił, wciąż nie daje nadziei na poprawę sytuacji w najbliższym czasie.
Problemem jest także dramatyczny brak mieszkań socjalnych oraz coraz trudniejszy dostęp do wynajmu. W największych miastach takich jak Sydney czy Melbourne konkurencja o najem dachu nad głową jest ogromna, a ceny stale rosną.
Choć kryzys mieszkaniowy to zjawisko obserwowane również w wielu innych rozwiniętych państwach, to w Australii przybrał szczególnie dotkliwy wymiar. – Nasze ceny nieruchomości rosną w szybszym tempie niż w większości krajów – zaznacza Fotheringham.
W obliczu tych realiów rośnie presja na rząd federalny i władze stanowe, by podjęły zdecydowane działania. Mieszkańcy oczekują większych inwestycji w budownictwo socjalne, zmian w systemie podatkowym oraz rozwiązań, które przywrócą realną dostępność mieszkań dla przeciętnych obywateli. Na razie jednak wielu Australijczyków może tylko marzyć o własnym domu.