– Ukrywaliśmy dzieci żydowskie i partyzantów. Codziennie Niemcy przychodzili i robili rewizję. Dwa razy stałam praktycznie na rozstrzelanie, ale udało się – opowiadała uczestniczka marszu.
– Ci ludzie ginęli w samotności. Nikt o nich nie myślał – powiedział Paweł Śpiewak, socjolog i dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.
– Te nasze marsze to pamięć o tym, do czego człowiek może doprowadzić. Trzeba czerpać z tego naukę – przemawiała Anna Azari, ambasador Izraela w Polsce.
Tegoroczne obchody w sposób szczególny upamiętniały Szmula Zygielbojma – działacza żydowskiej lewicowej partii Bund.