Czterech ministrów w Japonii rezygnuje w skandalu funduszy

W Japonii czterech ministrów zrezygnowało ze stanowisk w związku z kontrowersjami dotyczącymi funduszy partii rządzącej. Skandal ten dotyka najpotężniejszą frakcję Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP), która niemal nieprzerwanie rządzi od 1955 roku.

Tokyjska prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie zarzutów korupcji, które obejmują podejrzenia o niezgłoszone dochody ze zbiórek funduszy. Suma tych niezgłoszonych środków może wynosić ponad 500 milionów jenów (około 3,4 miliona dolarów) zgromadzonych w ciągu ostatnich pięciu lat.

Ten rozwój wydarzeń uderza w rząd premiera Fumio Kishidy, którego popularność spadła w ostatnim czasie. Niepokój społeczny wzbudza rosnąca inflacja i niezadowolenie z reakcji rządu na wcześniejsze skandale.

Wśród rezygnujących ministrów znalazł się Hirokazu Matsuno, kluczowa postać w rządzie i bliski współpracownik Kishidy. Razem z nim swoje stanowiska opuścili minister gospodarki Yasutoshi Nishimura, minister spraw wewnętrznych Junji Suzuki oraz minister rolnictwa Ichiro Miyashita.

Dodatkowo, pięciu starszych wiceministrów i jeden wiceminister parlamentarny z tej samej frakcji, którą wcześniej kierował zmarły premier Shinzo Abe, również podali się do dymisji. To wydarzenie stawia LDP w niezwykłej sytuacji, gdzie brakuje przedstawicieli jej największej i najbardziej wpływowej frakcji w rządzie.

Kishida, który objął urząd w październiku 2021, obiecał szybko zająć się zarzutami. W centrum skandalu znajduje się frakcja Seiwa, która ustaliła limity sprzedaży biletów na swoje zbiórki funduszy. Dochody przekraczające te limity miały być nieksięgowane i trafiać do nielegalnych funduszy.

Sam Matsuno jest oskarżany o niezgłaszanie dochodów przekraczających 10 milionów jenów. Podobne zarzuty dotyczą także innych frakcji w LDP, w tym tej kierowanej wcześniej przez Kishidę.

Mimo skandalu, w środę niższa izba japońskiego parlamentu odrzuciła wniosek o wotum nieufności wobec gabinetu Kishidy. Jednakże jego pozycja jest osłabiona, a jego wiarygodność podważona przez trwający skandal. Jak zauważa Yu Uchiyama, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Tokijskim, Kishida może pozostać na stanowisku jedynie ze względu na brak silnych rywali, ale jego przyszłość pozostaje niepewna.