ŚwiatAtak na saudyjskie instalacje naftowe spowodował wzrost cen ropy

Atak na saudyjskie instalacje naftowe spowodował wzrost cen ropy

Sobotni atak na rafinerie w Arabii Saudyjskiej spowodował już wzrost cen ropy naftowej na rynkach azjatyckich. Analitycy obawiają się, że ropa zdrożeje także na innych rynkach na świecie

Atak na saudyjskie instalacje naftowe spowodował wzrost cen ropy

Po rozpoczęciu w poniedziałek rano czasu lokalnego sesji na azjatyckich giełdach surowcowych cena baryłki ropy naftowej gatunku “Brent crude” wzrosła średnio o 18 proc., a baryłki ropy gatunku “West Texas intermediate crude” – o 12 proc.

W rezultacie ataku, o który władze amerykańskie oskarżają Iran, dzienna produkcja ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej spadła o 5,7 milinów baryłek naftowej, czyli więcej niż o połowę.

Oznacza to 5-procentowy spadek światowej produkcji tego surowca dziennie, który według analityków spowoduje wzrost cen na rynkach światowych.

“Obawiam się najgorszego, oczekuję, że […] ceny wzrosną od 5 do 10 dolarów za baryłkę” – powiedział w niedzielę w wywiadzie dla telewizji CNBC Andrew Lipow, prezes firmy “Lipow Oil Associates”.

Początkowo szefowie saudyjskiego koncernu paliwowego Aramco mieli nadzieję na przywrócenie produkcji do poprzedniego stanu do poniedziałku wieczorem.

W niedzielę, po oszacowaniu strat, władze koncernu ARAMCO zrewidowały swoje przewidywania i zapowiedziały, że do poniedziałkowego wieczoru będą w stanie jedynie częściowo przywrócić produkcję.

W reakcji na spadek wydobycia ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej, prezydent USA Donald Trump poinformował w niedzielę na Twitterze, że zezwolił na uruchomienie – w razie potrzeby – Strategicznej Rezerwy Naftowej (Strategic Petroleum Reserve – SPR) w celu ustabilizowania globalnego zaopatrzenia w ten surowiec.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna(International Energy Agency), reprezentująca państwa, które są największymi konsumentami energii, zapewniła, że “obecnie rynki są dobrze zaopatrzone i dysponują dużymi zapasami paliw”.

Ataki na rafinerie w Arabii Saudyjskiej, które spowodowały pożary widoczne nawet na zdjęciach satelitarnych, mogą mieć poważne konsekwencję polityczne dla administracji prezydenta Donalda Trumpa.

W komunikacie, wydanym w sobotę po rozmowie telefonicznej Trumpa z saudyjskim księciem Muhammadem ibn Salmanem, Biały Dom potępił ataki.

Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo już w sobotę obarczył odpowiedzialnością za te ataki władze w Teheranie, mimo że odpowiedzialność za nie wzięły, wspierane przez Iran, oddziały szyickich rebeliantów Huti.

Pompeo stwierdził, że nie ma żadnych dowodów świadczących o tym, że ataki zostały przeprowadzone z terytorium Jemenu.

Jak poinformował w niedzielę koncern Aramco, w rezultacie ataku na rafinerię w mieście Bukajk (Abqaiq) najbardziej ucierpiało 15 obiektów po zachodniej i północno-zachodniej stronie kompleksu. Sugerowałoby to, że ataki zostały przeprowadzone z terytorium położonego na północ terytorium Iranu, a nie położonego na południu Jemenu.

Władze amerykańskie i saudyjskie podejrzewają, że atak na rafinerię w Bukajk, znajdującą się blisko Zatoki Perskiej, został przeprowadzony przy użyciu manewrujących pocisków rakietowych typu “cruise”, wystrzelonych z terytorium Iranu, bądź Iraku – poinformował w niedzielę dziennik “The Wall Street Journal” na swym portalu internetowym.

W konflikcie pomiędzy Arabią Saudyjską a Iranem, Irak stara się zachować neutralność, jednak nie jest w stanie kontrolować różnych wspieranych przez Teheran szyickich bojówek działających na swoim terytorium.

Jeśli prowadzone dochodzenie wykaże, że za atakiem na saudyjskie rafinerie ponad wszelką wątpliwość stają władze w Teheranie prezydent Trump będzie miał ograniczone pole manewru.

Przede wszystkim taki rezultat dochodzenia stawiałby pod poważnym znakiem zapytania planowane z inicjatywy francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona spotkanie Donalda Trumpa z prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim.

Mimo wzajemnych oskarżeń i wzrostu napięcia pomiędzy Waszyngtonem a Teheranem, Kellyanne Conway, czołowa doradczyni prezydenta USA, nie wykluczyła w niedzielę, że dojdzie do spotkanie Trumpa z Rowhanim podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. “Pozwolę prezydentowi ogłosić, czy spotkanie się odbędzie, czy nie” – powiedziała Conway w programie “Fox News Sunday”.

Poza odwołaniem tego spotkania, prezydent Trump wyczerpał wszystkie inne możliwości wzmocnienia presji dyplomatycznej na Iran.

Po wycofaniu w maju 2018 r. USA z porozumienia nuklearnego z Iranem, Trump chce za pomocą sankcji uniemożliwić Teheranowi eksport ropy naftowej i zmusić go do negocjacji w sprawie szerszego układu, obejmującego także irański program rakietowy oraz działania Teheranu w regionie. W odpowiedzi Iran ogłosił, że będzie stopniowo wycofywał się z respektowania zapisów umowy atomowej, do których – jak regularnie potwierdzała Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej – wcześniej się stosował.

Po zwolnieniu swojego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona, który był zwolennikiem twardej polityki wobec Iranem, Donald Trump stoi w obliczu obecnego kryzysu z osłabionym zespołem doradców Rady Bezpieczeństwa Narodowego. W opinii ekspertów, poza środkami militarnymi jak np. odwetowym atakiem na obiekty irańskie – amerykański prezydent nie dysponuje innymi środkami nacisku na władze w Teheranie.

Dodatkowo prawdopodobny wzrost cen paliw w najbliższych miesiącach jest jednym z czynników zwiększających możliwość pojawienia się recesji w gospodarce amerykańskiej. Możliwość recesji natomiast – jak podkreślają komentatorzy polityczni – poważnie zmniejsza szanse wyboru Donalda Trumpa na następną kadencję w Białym Domu.

Wybrane dla Ciebie