Zobaczyli ciemność i usłyszeli huk – Praga pogrążona w chaosie po potężnym blackout’cie
Ledwie poranek się rozpoczął, gdy mieszkańcy Pragi poczuli, że coś jest bardzo nie tak. Jedna chwila i… wszystkiego zabrakło – zgasły światła, przystanki tramwajowe stanęły, a metro zatrzymało się gdzieś w tunelach. Właśnie do tego doszło w czwartek przed 9:00 rano, gdy awaria transformatora w podstacji Chodov zaskoczyła stolicę Czech.
Nagłe zatrzymanie linii A, B i C metra, unieruchomione tramwaje, nie działające bankomaty, kursujące jedynie autobusy na wybranych trasach – miasto w jednej chwili "odcięło prąd" z ponad ćwierć miliona budynków Wpadając w panikę, ludzie stanęli w ciemnych tunelach, windy utkwiły między piętrami, strażacy mieli ręce pełne roboty – jak opowiada rzecznik praskich służb, dziesiątki wezwań od uwięzionych osób trafiały na numery alarmowe .
Mieszkańcy wspominają huk i nagły mrok. Praga nie mogła uwierzyć, że to tylko problem techniczny, a nie atak – bo przecież światła całkiem zgasły. Na szczęście jeszcze przed południem metro zaczęło wracać do życia, a reszta linii i tramwaje stopniowo wracały do kursów .
Co się stało na elektronicznej mapie miasta? Według operatora sieci ČEPS awaria dotyczyła stacji 400 kV pod Chodovem, co natychmiast odcięło zasilanie dla linii 110 i 22 kV, powodując ciemność w wielu dzielnicach . Na szczęście sieć rozwinięta przez PRE (Prague Energy) umożliwiła przełączenia między stacjami w kilka minut – to dzięki temu najgorsze minęło w mniej niż godzinę
Czy podobne awarie mogą zdarzyć się w Polsce? Niedawny blackout w Hiszpanii i Portugalii pokazał, jak słabe punkty w sieci stanowią zagrożenie dla całych państw . Jednak według ekspertów czeska infrastruktura elektroenergetyczna oparta o redundancję i zasilanie z wielu źródeł – w tym elektrowni atomowych i elektrowni szczytowo-pompowych – jest znacznie bardziej odporna na takie katastrofy .
Dla Pragi lekcja była jasna – w pełni działać musi backup, a sprawność służb ratunkowych to fundament w reagowaniu na nagłe kryzysy. W poniedziałkowym chaosie nie brakło jednak bohaterów dnia codziennego – strażaków, którzy uwalniali uwięzione osoby z wind i ratowali mieszkańców z pustych peronów, oraz techników, którzy w mgnieniu oka przywrócili zasilanie.
To wydarzenie pozostawiło pytanie: czy miejskie struktury dostatecznie dobrze przygotowane są na podobne wstrząsy? Praskie władze już ochoczo analizują incydent – a my zabieramy ze sobą myśl: w erze cyfrowej awaria prądu to nie tylko brak światła, to test elastyczności i odporności naszego codziennego życia.