Zakaz karmienia gołębi w Mumbaju dzieli miasto. Zdrowie kontra tradycja
W Mumbaju wybuchł spór, który pokazuje, jak trudno pogodzić troskę o zdrowie publiczne z wieloletnimi tradycjami i religijnymi przekonaniami. Sądowy zakaz dokarmiania gołębi w przestrzeni publicznej, wprowadzony w ubiegłym miesiącu, doprowadził do gwałtownych protestów, starć z policją i głośnej debaty społecznej.
Decyzja władz została podyktowana względami zdrowotnymi. Eksperci od lat alarmują, że odchody gołębi stanowią poważne zagrożenie – mogą wywoływać choroby płuc, infekcje grzybicze czy alergiczne zapalenie dróg oddechowych. Według badań populacja tych ptaków w Indiach wzrosła od 2000 roku o ponad 150 procent, a każdy gołąb produkuje rocznie nawet 15 kg odchodów. W ostatnich latach lekarze odnotowali coraz więcej przypadków schorzeń związanych z długotrwałym kontaktem z ptasimi odchodami – również wśród dzieci.
Zwolennicy zakazu podkreślają, że nie chodzi o niechęć do ptaków, lecz o bezpieczeństwo mieszkańców. – Miłość do zwierząt nie może odbywać się kosztem zdrowia ludzi – podkreślił burmistrz Delhi Raja Iqbal Singh.
Innego zdania są obrońcy zwierząt oraz społeczności religijne, dla których karmienie gołębi to nie tylko codzienna praktyka, ale i akt pobożności. W Mumbaju protestowali m.in. wyznawcy dżinizmu, dla których dokarmianie ptaków to obowiązek duchowy. – Tysiące gołębi padnie z głodu, jeśli karmniki zostaną zamknięte – ostrzegał jeden z mnichów.
Spór w Mumbaju wpisuje się w globalny trend ograniczania karmienia gołębi. Podobne zakazy obowiązują m.in. w Wenecji, Singapurze, Nowym Jorku czy Londynie. W Indiach zakazy lub kary za dokarmianie wprowadzono już w innych miastach stanu Maharasztra, a Delhi również rozważa podobne rozwiązanie.
Aby znaleźć kompromis, Sąd Najwyższy w Bombaju powołał panel ekspertów. Jedną z propozycji jest wprowadzenie wyznaczonych godzin karmienia ptaków – rano i wieczorem – oraz obowiązkowego sprzątania miejsc, w których dochodzi do dokarmiania.
Dla wielu mieszkańców sprawa ma jednak wymiar głębszy niż tylko kwestia zdrowotna czy porządkowa. – Może nadszedł czas, aby na nowo przemyśleć, jak dzielimy nasze miasta nie tylko z gołębiami, ale z całym światem przyrody – podsumował mieszkaniec Delhi, Syed Ismat, który od 40 lat karmi ptaki.