Protesty w Libanie trwają od czwartku (17.10). Ludzie wyszli na ulicę, gdy jeden z ministrów ogłosił plany nałożenia opłaty wynoszącej 20 centów dziennie za połączenia za pośrednictwem protokołu VoIP, którego używa WhatsApp i Facebook. Rząd zapowiedział też, że rozważy podniesienie podatku VAT, by zmniejszyć deficyt wynoszący 86 mld USD, czyli ponad 150 proc. libańskiego PKB. Pod presją protestów rząd wycofał się z tych planów.
Ekonomiści, inwestorzy i agencje ratingowe ostrzegają, że zadłużona libańska gospodarka i system finansowy są najbliżej załamania od lat 80., kiedy kraj ten był pogrążony w wojnie. Libańczycy nie wierzą, że rząd jest w stanie uporać się z problemami. Pakiet reform zaproponowany przez premiera Saada Haririego nazwali “pustymi obietnicami”.
Obecne protesty są największymi demonstracjami niezadowolenia wobec rządu od 2015 roku.