PolskaW alkoholowym biznesie Palikota utopił 40 tys. zł

W alkoholowym biznesie Palikota utopił 40 tys. zł

Wizje szybkich zysków i innowacyjne projekty w sektorze alkoholi rzemieślniczych okazały się dla wielu inwestorów drogą nad finansową przepaść. Adam (imię zmienione), który zainwestował 40 tysięcy złotych w przedsięwzięcie Janusza Palikota, dzieli się z Onetem swoim doświadczeniem i rozczarowaniem, które przyniosła współpraca z charyzmatycznym biznesmenem.

<p>Warszawa, 02.08.2017. Piwo, wino, brandy, whisky.  (jt/am) PAP/Jacek Turczyk</p>
<p>Warszawa, 02.08.2017. Piwo, wino, brandy, whisky. (jt/am) PAP/Jacek Turczyk</p>

W 2021 roku, Janusz Palikot, były polityk i przedsiębiorca, otwierał drzwi swojego browaru w Tenczynku dla grupy potencjalnych inwestorów. – Wtedy Janusz Palikot zaprosił grupę około 30 osób, potencjalnych inwestorów, do siebie, do Tenczynka, gdzie miał browar. Zaczął od słów, w które trudno było nie uwierzyć, że: “nie sposób utopić kasy w alkoholu, bo on się zawsze sprzeda – opowiada rozmówca Onetu.

Prezentacja miała przekonać ich do wsparcia projektu Alembik, mającego na celu otwarcie alkotek – połączenia restauracji z regionalnymi destylarniami. Adam, wówczas pełen optymizmu, zainwestował w akcje przedsiębiorstwa. Obecnie, po upadku biznesu Palikota, stoi przed perspektywą utraty zainwestowanych środków.

Mimo że Adam nie znał Palikota osobiście, uległ przekonaniu, że “nie sposób utopić kasy w alkoholu”. Spotkanie w browarze, profesjonalna prezentacja i indywidualne rozmowy z Palikotem sprawiły, że wielu, jak Adam, uwierzyło w sukces projektu. – Jako inwestora obdarowali mnie srebrną plakietką z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem, dali certyfikat posiadacza akcji, pakiet inwestora, wysyłali darmowy alkohol. Zapewniali, że w każdej chwili mogę moje akcje odsprzedać na wolnym rynku. Zapewniali też, że jak firma wejdzie na giełdę, to się zacznie prawdziwe Eldorado. No i podpisałem umowę z Palikotem, kupiłem akcje za 40 tys. zł – mówi.

Adam, który wierzył w obiecane Eldorado i był traktowany “z honorami”, ostatecznie musiał stawić czoła rzeczywistości. Umowa zakładała, że po dwóch latach akcje zostaną wykupione za znacznie wyższą cenę. Jednak gdy telefonów przestało się odbierać, a e-maile pozostawały bez odpowiedzi, Adam zaczął tracić nadzieję.

Wybrane dla Ciebie