Trump w ogniu pytań po wycieku rozmowy Witkoffa z Kremlem. "Standardowe negocjacje" czy dyplomatyczny skandal?
Administracja Donalda Trumpa ponownie znalazła się pod presją po tym, jak w mediach pojawiło się nagranie rozmowy jego specjalnego wysłannika, Steve’a Witkoffa, z jednym z najbliższych doradców Władimira Putina. Z ujawnionego transkryptu wynika, że Witkoff miał instruować stronę rosyjską, w jaki sposób najlepiej "trafić" do prezydenta USA i jak rozmawiać o zakończeniu wojny w Ukrainie.
Trump, pytany o sprawę w środę, stwierdził, że nie słyszał nagrania, ale jego zdaniem Witkoff zachowywał się "jak każdy negocjator", próbując "sprzedać" plan pokojowy obu stronom konfliktu. Dodał również, że taka komunikacja to "bardzo standardowa forma negocjacji".
Wyciek, który wywołał burzę
Nagranie pochodzi z 14 października i – choć BBC nie zdołało go niezależnie zweryfikować – zostało opublikowane jako transkrypt przez Bloomberga. Według dokumentu, Witkoff miał radzić Jurijowi Uszakowowi, doradcy Putina ds. polityki zagranicznej, w jaki sposób zwrócić się do Trumpa:
"Powtórz, że szanujesz go jako człowieka pokoju i gratulujesz osiągnięcia. Wtedy rozmowa potoczy się dobrze" – miał mówić wysłannik.
Witkoff deklarował także, że "jego człowiek" – czyli Trump – jest gotowy do bezpośredniej rozmowy z Putinem i sugerował, by obie strony przygotowały się na możliwy przełom.
Kontrowersyjny projekt planu pokojowego
Wyciek pojawił się zaledwie kilka dni po tym, jak amerykański 28-punktowy projekt propozycji pokojowej został skrytykowany jako zbyt korzystny dla Rosji. Dokument przewidywał m.in. przekazanie Moskwie kontroli nad częścią terenów obecnie znajdujących się pod władzą Ukrainy.
Po fali krytyki plan został zrewidowany – teraz w większym stopniu uwzględnia interesy Kijowa i europejskich sojuszników.
Prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że jest gotów na bezpośrednią rozmowę z Trumpem w sprawie "wrażliwych punktów", które pozostały bez rozstrzygnięcia.
Regularne wizyty w Moskwie, brak wizyty w Kijowie
Steve Witkoff odwiedził Moskwę kilkukrotnie w tym roku i zapowiedział kolejne spotkanie z Putinem w przyszłym tygodniu. Nigdy jednak nie odwiedził Kijowa jako wysłannik USA, co – zdaniem komentatorów – może podawać w wątpliwość bezstronność jego działań.
Dla kontrastu, inni przedstawiciele administracji, tacy jak sekretarz armii USA Dan Driscoll, prowadzili rozmowy w stolicy Ukrainy jeszcze w tym tygodniu.
Tajemnicza rozmowa Trump–Putin
Na transkrypcie Witkoff informuje Uszakowa, że przed wizytą Zełenskiego w Białym Domu "dobrze byłoby", aby Trump i Putin odbyli rozmowę. I tak się stało – doszło do 2,5-godzinnej rozmowy telefonicznej, o której opinia publiczna dowiedziała się dopiero po fakcie.
Według medialnych doniesień Trump, przed rozmową, miał tracić cierpliwość do Putina i sugerować nawet możliwość przekazania Ukrainie rakiet Tomahawk. Ostatecznie zmienił zdanie i stwierdził, że taki krok "zaostrzyłby konflikt".
Kto stoi za przeciekiem?
Rosyjski doradca Uszakow zasugerował, że nagranie zostało ujawnione "po to, by utrudnić negocjacje". W tle pojawia się też drugi wyciek – rozmowa Witkoffa z Kiryłem Dmitrijewem, kolejnym doradcą Putina, który miał spędzić z wysłannikiem USA kilka dni w Miami.
Dmitrijew w transkrypcie narzeka na "dobrze sfinansowaną machinę medialną szerzącą fałszywe narracje" i sugeruje, że plan pokojowy został złożony Amerykanom "nieformalnie", w sposób pozwalający Rosji zachować wpływ na jego kształt.
Kolejne spotkanie w Moskwie już wkrótce
Mimo kontrowersji, Witkoff podtrzymuje swoją wizytę w Moskwie. Trump zapowiada dalsze rozmowy z Ukrainą.
Jedno jest pewne: wyciek nagrania stawia dyplomatyczne działania administracji USA pod lupą, a pytanie o to, czy Waszyngton faktycznie działa jako neutralny mediator – pozostaje bez odpowiedzi.