Trump podważa legitymację Zełenskiego i sugeruje konieczność wyborów na Ukrainie
Podczas niedawnej konferencji prasowej prezydent USA Donald Trump skrytykował długość kadencji prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego, podważając jego legitymację do sprawowania władzy. Trump stwierdził, że Ukraina od dawna nie przeprowadziła wyborów i zasugerował, że jest to sytuacja wymagająca zmiany.
"Chcą miejsca przy stole, ale... czy ludzie na Ukrainie nie mieliby nic do powiedzenia? Minęło dużo czasu, odkąd mieliśmy ostatnie wybory" – powiedział Trump, odnosząc się do ukraińskich władz.
Trump dodał również, że Zełenski, który został wybrany na pięcioletnią kadencję w 2019 roku, ma obecnie "zaledwie 4% poparcia". W rzeczywistości jednak według grudniowego sondażu, Zełenski cieszy się zaufaniem 52% Ukraińców, co wskazuje na znaczną rozbieżność między rzeczywistością a narracją prezydenta USA.
Kwestia zaangażowania militarnego Europy
Podczas konferencji Trump odnosił się również do ewentualnego zaangażowania wojskowego państw europejskich na Ukrainie. "Jeśli chcą to zrobić, to wspaniale, jestem za" – powiedział, odnosząc się do możliwości wysłania europejskich wojsk na Ukrainę. Zaznaczył jednak, że Stany Zjednoczone nie będą musiały angażować własnych sił zbrojnych, argumentując, że USA są "bardzo daleko".
Nieobecność Ukrainy w rozmowach pokojowych
Równolegle do wypowiedzi Trumpa, w Rijadzie odbyły się rozmowy między przedstawicielami USA i Rosji, w których uczestniczyli wysłannik USA na Bliski Wschód Steve Witkoff, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz oraz rosyjski doradca prezydencki Jurij Uszakow. Ukraina nie była reprezentowana podczas tych negocjacji, co wywołało niepokój Zełenskiego.
"Chcemy, aby wszystko było uczciwe i aby nikt nie decydował o niczym za naszymi plecami" – powiedział prezydent Ukrainy, podkreślając konieczność włączenia jego kraju w proces pokojowy.
Stanowisko Rosji i Europy
Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, jasno wyraził stanowisko Moskwy: Rosja nie zaakceptuje obecności wojsk NATO na Ukrainie w ramach żadnego porozumienia pokojowego. "Jakiekolwiek pojawienie się sił zbrojnych pod inną flagą niczego nie zmienia. Jest to oczywiście całkowicie niedopuszczalne" – powiedział Ławrow.
Tymczasem reakcje europejskich przywódców na propozycję Trumpa były mieszane. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz uznał omawianie wysłania wojsk na Ukrainę za "całkowicie przedwczesne", a premier Polski Donald Tusk stanowczo odrzucił ten pomysł. Giorgia Meloni, premier Włoch, nazwała ten plan "najbardziej złożonym i najmniej skutecznym" rozwiązaniem.
Co dalej?
Podczas gdy USA i Rosja prowadziły rozmowy o możliwościach zakończenia konfliktu, Zełenski wyraził swoje obawy dotyczące negocjacji prowadzonych ponad jego głową. Ukraina nadal liczy na wsparcie Zachodu, jednak coraz wyraźniejszy podział w podejściu do konfliktu, zwłaszcza między Europą a administracją Trumpa, może mieć dalekosiężne konsekwencje dla dalszego przebiegu wojny.