100 tysięcy osób pozostaje bez prądu, co najmniej jedna osoba zginęła, w wyniku silnej wichury i burz w rejonie Toronto.
wichura
Bielsko-Biała (woj. śląskie). Przez Bielsko-Białą i Beskidy przeszła wichura. Łowcy Burz Podbeskidzie podali, że porywy wiatru w mieście sięgały 125km/h. Wiatr zrywał dachy i linie energetyczne, przewracał drzewa, które upadały na ulice i przygniatały samochody samochody.
Obecnie na fundusz przeznaczony jest 1 mld złotych. Zgodnie z zapowiedzią ministra Mariusza Błaszczaka, w następnym roku budżet ten wzrośnie do 1,2 mld złotych. Pomoc finansowa dla osób, które ucierpiały w tegorocznych wichurach jest cały czas wypłacana, choć w ocenie szefa MSWiA - dość opieszale.
Silne wiatry występują też od kilku dni na terenie Niemczech. Największe porywy dochodziły nawet do 120 km//h. Wiele zniszczeń odnotowano w Berlinie i w Hamburgy. W całym kraju podóżni musieli liczyć się ze sporymi utrudnieniami w kursowaniu pociągów.
Wiejący z dużą prędkością wiatr powalił drzewo na ulicę. Konar spadł wprost na nadjeżdżający samochód. Następnie auto przejechało jeszcze kilkanaście metrów i uderzyło w ogrodzenie posesji.
W dalszym ciągu w większości województw obowiązują ostrzeżenia przed silnym wiatrem. W miniony weekend silne porywy, które związane były z przechodzeniem głębokiego niżu, wyrządziły sporo szkód, zwłaszcza na Pomorzu i na Dolnym Śląsku.
Są już pierwsze podsumowania wichury, jaka przechodzi przez Polskę. Od wczoraj, strażacy pracują nad usuwaniem skutków silnego wiatru. W województwie zachodniopomorskim oraz opolskim doszło do śmiertelnych wypadków związanych z powalonymi przez wichurę drzewami.
Minister Błaszczak zapowiedział, że odszkodowania na odbudowę zniszczonych przez wichurę i burze domów, będą wyższe niż do tej pory. Procedury także mają zostać uproszczone, by przyspieszyć cały proces przyznawania pomocy.
W ciągu nadchodzącej doby, nad Polską znów pojawią się burze. Dla kilku województw, obowiązują ostrzeżenia I i II stopnia.
W sobotę, późnym wieczorem dziewiętnastu harcerzy z obozu w Suszku wróciło do Łodzi. W nawałnicy, jaka zastała ich podczas obozu w lesie, zginęły dwie nastolatki, których namiot został przygnieciony przez powalone drzewo.