Stalker nęka swoją ofiarę zza krat. Jak to możliwe?
Choć prześladowca pana Adama trafił do aresztu, to koszmar młodego mężczyzny się nie skończył. Mężczyzna dalej odbiera telefony i listy od swojego stalkera. Dlaczego doszło do tak kuriozalnej sytuacji? Adam Wiankowski z Łodzi półtora roku temu poznał przez internet Łukasza D. Po kilku spotkaniach pan Adam zakończył znajomość z 36-latkiem. To nie spodobało mężczyźnie, który zaczął go nękać i prześladować.
Proces
Po emisji naszych reportaży mężczyzna trafił do aresztu. W połowie lutego ruszył proces w tej sprawie. ZOBACZ POPRZEDNI REPORTAŻ>>>
– Byłem już wtedy zakochany w Adamie, on o tym dobrze wiedział. Sam wyznawał mi uczucia. Moja złość i gniew przełożyła się na to, że pozakładałem Adamowi różne profile na portalach, z wpisami, że chce się umówić na seks, głównie po to, żeby nikt na niego nie zwrócił uwagi – tłumaczył przed sądem Łukasz D.
Gdy mężczyzna trafił do aresztu pan Adam myślał, że to koniec jego problemów. Tak się jednak nie stało. Zaczął znajdować w skrzynce pocztowej nadawane zza krat listy.
– W listach on pisze wprost, że zrobi wszystko, żeby być ze mną blisko, że zamieszka ze mną, że kupi mi auto, że nic się nie stało, że niedługo będzie i wszystko będzie w porządku i będziemy żyli szczęśliwie – przywołuje Adam Wiankowski.
– Jeden z takich listów był zaadresowany do Szymona, mojego partnera. D. informuje go, że po jego powrocie będzie musiał się wyprowadzić. Że się mną zaopiekuje. Że nic nie jest w stanie go powstrzymać – dodaje Wiankowski.
Nadawcą tych listów za każdym razem był ktoś inny.
– Zupełnie nieznane mi imiona i nazwiska. Łukasz w jednym z takich listów poprosił mnie, żebym pomógł w jego sprawie, że on się za to odwdzięczy i na pewno nie będę żałował. Wydaje mi się, że była to próba zmiany zeznań, żeby nie był obciążany – mówi Wiankowski i wskazuje, że każdy z listów miał stempel „ocenzurowano”.
– Ten areszt jest jakąś kpiną i to, że ludzie, którzy mają odpowiadać za nasze bezpieczeństwo nie są w stanie ustalić, co robi osadzony nad, którym mają 24 godzinny dozór. To jest nie do pomyślenia – denerwuje się pan Szymon.
– Cały czas myślę, co zrobić, w jaki sposób mogę postąpić, żeby ten człowiek się ode mnie odczepił – dodaje pan Wiankowski.
“Nigdzie mi nie uciekniesz”
W jaki sposób Łukasz D. wysłał listy do pana Adama?
– Działo się to za zgodą dwóch innych osadzonych. Były to życzenia świąteczne i urodzinowe, czyli karta „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin” i „Wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia”. Chciałem załagodzić konflikt między mną i Adamem – mówił przed sądem D.
Po zgłoszeniu sprawy prokuraturze, listy z aresztu przestały przychodzić. Gdy wydawało się, że nic podobnego już się nie wydarzy, pan Adam odebrał telefon, a w jego słuchawce usłyszał głos swojego prześladowcy.
Mężczyzna powiedział, że nigdy nie da spokoju panu Adamowi.
– Znajomy ma wirusa HIV. Wstrzyknę ci, nigdzie mi nie uciekniesz – słyszymy w nagraniu.
– Dostałem ataku paniki, bo nie wiedziałem, co się znowu dzieje. Jak to możliwe, że on jest w areszcie, a nęka mnie ponownie. Wykonywał połączenia, w których mi groził. Wzbudzał we mnie strach i stres. Nikt tego nie kontrolował, nikt tego nie przesłuchiwał, nikt nie sprawdzał, gdzie on dzwoni – mówi Wiankowski.
Jak to możliwe, że Łukasz D. zadzwonił z aresztu do pana Adama?
– Wszystko wskazuje na to, że podejrzany ubiegając się o wyrażenie zgody na kontakt telefoniczny ze swoim rzekomym bratem wskazał numer telefonu pokrzywdzonego – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Czy prokuratorzy nie sprawdzają telefonów wskazanych przez osadzonych?
– Przepisy, które dotyczą wyrażania zgody na kontakt telefoniczny nie określają wymogów sprawdzania numerów telefonów – dodaje Kopania.
Choć Łukasz D. wprowadził prokuraturę w błąd to zgodnie z procedurą zanim strażnik przekaże słuchawkę osadzonemu ma obowiązek potwierdzić tożsamość rozmówcy.
Także służbę więzienną zapytaliśmy, dlaczego doszło do połączenia telefonicznego z panem Adamem?
– Połączenie było wykonane zgodnie z zarządzeniem prokuratora i osoba, która odebrała telefon podała się, jako osoba, która jest wskazana z zarządzeniu – twierdzi por. Cezary Jabłoński, rzecznik prasowy aresztu w Piotrkowie Trybunalskim i dodaje: Nie będziemy się wypowiadać w tej sprawie.
– Są rozbieżności, które wymagają wyjaśnienia. Zrobimy wszystko, aby je wyjaśnić i będziemy adekwatnie do ustaleń wyciągać wnioski – dodaje prokurator Kopania.
Niedawno oskarżony o stalking również złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez pana Adama.
– Twierdzi, że mężczyzna w zbyt daleki sposób ingeruje w jego prywatność, że w bezprawny sposób wykorzystuje jego wizerunek i dane osobowe. Będziemy w tej sprawie podejmować dalsze decyzje – mówi Kopania.
– Dla mnie najgorsze jest to, że nie widzę rozwiązania całej tej sytuacji. Nie potrafię sobie zaplanować przyszłości, bo cały czas mam w głowie, to, że on będzie jak cień. Na dzisiaj jedynym rozwiązaniem, które przychodzi mi do głowy jest spakować walizki i wyjechać za granicę – kwituje Wiankowski.