Spłaca nie swoje długi. To może spotkać ciebie!
To może spotkać każdego. Wystarczy, że ktoś poda nasz numer PESEL, imię i nazwisko, a następnie zaciągnie kredyt przez telefon lub internet. Ktoś obcy bierze pieniądze, a nam może przyjść spłacać nie jego długi… Jak to możliwe?
7 listopada dostałam informację z banku PKO BP, że na koncie nie ma wymaganej kwoty pieniędzy, którą chce zająć komornik. Bank informował mnie, że zajmie moją lokatę – wspomina Robert Borkowski
Zajęcie komornicze zdziwiło mężczyznę, dlatego próbował wyjaśnić sprawę.
– Komornik powiedział mi, że ma mój pesel, jestem winien pieniądze i muszę płacić. Polecił kontaktować się z firmą, która jest wierzycielem długów. Zadzwoniłem do firmy, bo myślałem, że oni mi coś wyjaśnią. Ale żadnej rozmowy nie było. Powiedzieli, że jestem dłużnikiem i mam spłacać dług – opowiada mężczyzna.
W końcu pan Robert dowiedział się, że powodem zaskakującej egzekucji jest pożyczka, którą miał zaciągnąć w jednym z parabanków. Kiedy rzekomy dług nie był spłacany, firma sprzedała go kancelarii windykacyjnej. Ta uzyskała w sądzie nakaz zapłaty, a komornik zabrał panu Robertowi prawie 1500 złotych. Prawdziwy szok nastąpił jednak, gdy mężczyzna sprawdził swoją kartotekę w Biurze Informacji Kredytowej i wpadł na trop podszywającego się pod niego oszusta.
– Zestawienie z BIK zawiera 105 stron na temat kredytów, które zostały mi udzielone rzekomo. Są tam tylko dwa kredyty moje, natomiast 15 innych nie jest moimi. Są to tzw. chwilówki. Zaczynało się od mały kwot i te kwoty sukcesywnie rosły. Największa kwota to 7,5 tysięcy złotych. Tu widać nie mój numer dowodu osobistego i inny adres zameldowania. Takiego adresu nigdy nie miałem! – opowiada pan Robert.
Pan Robert zgłosił sprawę na policję, jednocześnie próbując ustalić, dlaczego sąd wydał wyrok mimo fałszywych danych, a on sam nic nie wiedział o procesie. Okazało się, że sprawą zajmował się tzw. sąd elektroniczny. Do tego wyjątkowego, działającego w Lublinie organu, mogą się zgłaszać wierzyciele z całego kraju. Sędziowie na niejawnych posiedzeniach wydają nakazy zapłaty wyłącznie w sprawach nie budzących wątpliwości.
– Na pierwszym etapie formalnym badamy, czy nie ma wątpliwości co do tożsamości pozwanego. Musi się zgadzać numer PESEL pozwanego oraz imię i nazwisko. Kodeks postępowania cywilnego przewiduje, że powód określając tożsamość pozwanego wskazuje imię i nazwisko, numer PESEL lub NIP. Możemy weryfikować adres wskazany przez powoda, ale nie zawsze adres zamieszkania musi się pokrywać z adresem zameldowania. I tutaj, w kontekście adresu zameldowania, musimy pójść za powodem – tłumaczy Piotr Telusiewicz, przewodniczący e-sądu.
Gdyby e-sąd wnikliwie sprawdził dane pana Roberta, dowiedziałby się, że jego rzekomy adres w Radomsku nie istnieje.
W ten sposób poznaliśmy mechanizm oszustwa. Parabank nigdy nie widział klienta, który podał imię, nazwisko oraz pesel Roberta Borkowskiego, fałszywy numer dowodu i adres. Potem parabank sprzedał wierzytelność firmie windykacyjnej, a ta wystąpiła do e-sądu o nakaz zapłaty. Sąd sprawdzając wyłącznie PESEL wydał wyrok i wysłał go na nieistniejący adres. Robert Borkowski nie mógł odebrać wyroku, który uprawomocnił się i firma windykacyjna poszła do komornika. Komornik zajął konto pana Roberta i ściągnął dług, którego ten nigdy nie zaciągnął.
Zastawioną przez oszusta pułapkę bez trudu odkrył zwykły sąd rejonowy, w którym kilka miesięcy temu złożył pozew przeciwko panu Robertowi inny oszukany parabank.
– Jak okazało się po zweryfikowaniu danych personalnych, pan Robert Borkowski nie zamieszkuje w Radomsku i nigdy nie zamieszkiwał. Dane, które wskazywała strona powodowa, nie zgadzają się. Numer dowodu osobistego należy do jakiejś pani. PESEL się zgadzał, ale nie zgadzał się już adres. Widzimy, że do tożsamości jednej osoby fizycznej użyto trzech rodzajów danych, które kompletnie nie pasowały do jednej i tej samej osoby – mówi Wioletta Krawczyk, prezes Sądu Rejonowego w Radomsku.
Tłumaczy, że prawdopodobnie parabank nie widział osoby, z którą zawarł umowę.
– Była to pożyczka zawierana prawdopodobnie przez telefon lub drogą internetową. Klient dzwoni, wyraża wolę na jaką kwotę chce zawrzeć umowę pożyczki, podaje swój adres na który ma być przekaz pocztowy przesłany lub wskazuje numer rachunku bankowego i na tym sprawa się kończy. Jeżeli ktokolwiek z nas zna dane personalne np. swojego kolegi bądź kogoś z bliskiego otoczenia może taką umowę swobodnie zawrzeć. Nikt tego nie weryfikuje – dodaje prezes sądu.
Elektroniczny sąd w Lublinie powstał siedem lat temu i miał być lekarstwem na przewlekłość spraw w polskich sądach. Od innych różni się nie tylko nazwą i brakiem sali rozpraw. Okazuje się, że można wygrać w nim sprawę nie przedstawiając ani jednego dowodu.
– Powód do pozwu składającego w formie elektronicznej nie dołącza dowodów w jakiejkolwiek formie tylko je opisuje. Pan o wskazanym nazwisku był weryfikowany w bazie PESEL, zgadzało się imię, nazwisko – mówi Piotr Telusiewicz, przewodniczący e-sądu.
Dlatego historia, która spotkała pana Roberta, może dotyczyć każdego. Nawet sędziego!
– Ktoś w sposób nielegalny wszedł w posiadanie moich danych personalnych i doprowadził do tego, że na moje imię i nazwisko były zawarte umowy na zakup różnego sprzętu elektronicznego. Następnie mój rachunek został obciążony tymi kwotami – opowiada Wioletta Krawczyk, prezes sądu rejonowego w Radomsku. Przyznaje, że przed tym oszustwem nie można się ustrzec i jest ono bolączką wymiaru sprawiedliwości.
– Tych spraw jest ogromna liczba. W 90 procent w postępowaniu upominawczym, nie ma możliwości sprawdzenia czy osoba rzeczywiście zawarła umowę pożyczki, czy ubiegała się o nią, składała wniosek – mówi.
Pan Robert od kilku tygodni próbuje odwrócić skutki błędnego wyroku i odzyskać pieniądze zabrane z jego konta. Kiedy napisał skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich, dowiedział się, że w podobnej sytuacji znalazło się tylko w tym roku kilkaset osób.
– Zwróciliśmy się do ministra z prośbą o przeanalizowanie tego problemu. Poprosiliśmy o rozważenie takich działań legislacyjnych, które spowodują, że postępowanie zostanie ucywilizowane. Nie jesteśmy w stanie oszacować ogromu tragedii ludzkiej. Osoby, które niczego nie podpisywały zostają pozbawione prawa do obrony. Ich życie, życie całej rodziny może lec w gruzach, ponieważ jest do spłaty wielki dług, który jest długiem fikcyjnym – tłumaczy Piotr Mierzejewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
W sprawie podszywającego się pod pana Roberta oszusta policja prowadzi śledztwo. Dopóki e-sąd nie uchyli własnego wyroku, firma windykacyjna nie chce mu oddać pieniędzy, a komornik zainkasowanej prowizji. Nad Robertem Borkowskim ciąży też widmo spraw wytaczanych przez kolejne firmy, które kupiły długi zaciągnięte przez oszusta w parabankach i kolejnych zaocznych .decyzji e-sądu.