Pekin mówi 'nie' Trumpowi! Dlaczego Chiny nie cofają się ani o krok?"
Choć Donald Trump zapewniał swoich wyborców, że wojna handlowa z Chinami będzie łatwa do wygrania, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te zapewnienia. Pekin nie tylko nie ustępuje w sprawie taryf, ale wręcz pokazuje, że ma asa w rękawie – i to niejednego.
Z punktu widzenia Chin, stawką nie są tylko pieniądze – to kwestia prestiżu, siły i pozycji globalnej potęgi. Co więcej, chińscy liderzy, w tym prezydent Xi Jinping, przekonują świat, że nie zamierzają ulegać naciskom, które sami określają jako "jednostronne praktyki zastraszania" ze strony administracji Trumpa.
Nie taki cios, jak go malowano
Zanim wybuchła wojna taryfowa, sprzedaż Chin do USA rzeczywiście robiła wrażenie – ale stanowiła zaledwie około 2% chińskiego PKB. Dla porównania: w USA uderzenie w chińskie produkty oznaczało drastyczne wzrosty cen w wielu sektorach i straty dla amerykańskich eksporterów. Trump liczył na szybkie ugięcie się Pekinu, ale chińska strategia oporu okazała się nie tylko skuteczna, ale też przemyślana.
Polityka zamiast paniki
Choć chińska gospodarka zmaga się z poważnymi problemami – od kryzysu na rynku nieruchomości po bezrobocie wśród młodych – Pekin nie wpadł w panikę. Przeciwnie: działa metodycznie. Podnosi własne taryfy, ale jednocześnie buduje nowe szlaki handlowe i wzmacnia relacje z innymi krajami. Spotkania z przedstawicielami UE, Indii, RPA czy Arabii Saudyjskiej nie są przypadkowe – Chiny grają globalnie i szukają alternatyw dla amerykańskiego rynku.
Gra symboli – powrót ducha Mao
W ostatnich dniach chińskie media społecznościowe zalała fala patriotycznych treści. Rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning opublikowała klipy z czasów wojny koreańskiej, pokazując legendarną determinację Chińczyków w oporze wobec USA. "Nie boimy się prowokacji. Nie wycofamy się" – napisała. W tej narracji powrót do postaci Przewodniczącego Mao to nie tylko symbol historyczny – to sygnał: "Nie cofniemy się przed nikim, nawet jeśli trzeba będzie walczyć do końca".
Handel? Już nie tak istotny
Eksperci zauważają, że eskalacja taryf w obu kierunkach staje się coraz bardziej symboliczna. Znaczna część handlu między USA a Chinami została już wyhamowana. To, co kiedyś było realnym orężem gospodarczym, dziś jest narzędziem politycznego przekazu. Pekin nie zamierza cofać się ani na milimetr – bo ma jeszcze jedną, fundamentalną przewagę: czas.
Podsumowanie? Chiny nie pękają
Trump może próbować straszyć cłami, ale Pekin nie działa pod presją. Zamiast tego, z chłodną kalkulacją buduje alternatywy, pielęgnuje sojusze i gra w długą grę. I choć wojna taryfowa miała być "łatwa do wygrania", dziś coraz więcej analityków mówi wprost: Pekin nie przegrał – bo nigdy nie grał na tych samych zasadach, co Waszyngton.