ŚwiatŚmierć za śmierć – Chiny wykonują wyrok na sprawcy zabójstwa 10-latka z Japonii

Śmierć za śmierć – Chiny wykonują wyrok na sprawcy zabójstwa 10‑latka z Japonii

W Chinach wykonano karę śmierci na Zhongu Changchunie, mężczyźnie, który we wrześniu ubiegłego roku śmiertelnie zaatakował nożem 10-letniego japońskiego chłopca. Dziecko zmierzało wtedy do japońskiej szkoły w Shenzhen, jednym z największych miast w południowo-wschodnich Chinach.

chiny
chiny
Źródło zdjęć: © PIXABAY | redakcja ipolska24.pl

Informację o egzekucji potwierdziła japońska ambasada w Pekinie, zaznaczając, że zamach na bezbronne dziecko jest zbrodnią nie do wybaczenia. Incydent wywołał nie tylko falę poruszenia społecznego w obu krajach, ale także zaostrzył już napięte relacje dyplomatyczne między Tokio a Pekinem.

Polityczne tło i symboliczna data

Atak miał miejsce 18 września – w rocznicę tzw. incydentu mukdeńskiego z 1931 roku, który zapoczątkował okupację Mandżurii przez japońskie wojska. Ta symboliczna data pogłębiła przekonanie, że czyn sprawcy mógł mieć podtekst ksenofobiczny i nacjonalistyczny.

Chińskie media społecznościowe od lat są miejscem rosnących nastrojów antyjapońskich, szczególnie wśród młodszych pokoleń. Sprawa zwróciła uwagę nie tylko na brutalność przestępstwa, ale też na niekontrolowany rozwój nacjonalizmu w internecie, który – zdaniem komentatorów – może przyczyniać się do radykalizacji postaw.

Reakcja Japonii: żałoba, żądanie bezpieczeństwa i rosnąca niepewność

– "Morderstwo całkowicie niewinnego dziecka to akt barbarzyństwa. Traktujemy egzekucję sprawcy z należytą powagą" – oświadczyła japońska ambasada.

Władze Japonii zaapelowały do Chin o zwiększenie ochrony swoich obywateli przebywających na terytorium tego kraju, a firmy takie jak Toyota i Panasonic natychmiast wdrożyły procedury bezpieczeństwa. Część korporacji umożliwiła swoim pracownikom dobrowolny powrót do Japonii, pokrywając koszty podróży.

Atak nie był odosobniony. Cudzoziemcy na celowniku

Tragiczne wydarzenie w Shenzhen to kolejny z serii brutalnych ataków na obcokrajowców w Chinach. W czerwcu ubiegłego roku doszło do napaści na japońską matkę i jej dziecko w Suzhou. Zginęła Chinka, która próbowała ich obronić. Również wtedy sprawca został skazany na śmierć i stracony.

Niedawno, w prowincji Jilin, doszło do ataku na czterech amerykańskich nauczycieli, co wzbudziło globalne zaniepokojenie poziomem bezpieczeństwa dla cudzoziemców w Państwie Środka.

Wyrok bez jednoznacznych motywów, ale z wieloma pytaniami

Choć chiński sąd nie odniósł się bezpośrednio do narodowości ofiary w swoim werdykcie, ambasador Japonii w Chinach, Kenji Kanasugi, ujawnił, że sprawca chciał porozmawiać z rodziną chłopca przed wykonaniem wyroku. Nie wiadomo jednak, czy jego motywy miały charakter narodowościowy, czy też były skutkiem innych, niezidentyfikowanych okoliczności.

Historia, która nie daje spokoju

W tle całej sprawy powraca ciężar historycznych zaszłości między Chinami a Japonią. Pekin wciąż domaga się od Tokio pełnego uznania i przeprosin za zbrodnie popełnione w XX wieku, podczas gdy Japonia oskarżana jest przez chińskich polityków i społeczeństwo o "wybielanie" swojej przeszłości w podręcznikach szkolnych i przekazach medialnych.

– "To nie tylko kwestia jednego ataku. To lustro, w którym odbijają się nierozwiązane problemy przeszłości i współczesnej niechęci" – komentuje prof. Takashi Mori z Uniwersytetu w Osace.

Podsumowanie: tragedia z Shenzhen jako punkt zwrotny?

Egzekucja sprawcy morderstwa 10-letniego Japończyka kończy jeden dramat, ale nie kończy niepokoju. Władze Japonii oczekują teraz konkretnych działań ze strony Chin, które mają zagwarantować bezpieczeństwo ich obywateli. A świat z niepokojem obserwuje, czy tragedia ta stanie się impulsem do refleksji i pojednania – czy kolejnym punktem zapalnym w relacjach dwóch wielkich potęg Azji.

Wybrane dla Ciebie