Sean "Diddy" Combs zaprzecza oskarżeniom o pracę przymusową i handel ludźmi
Znany amerykański raper i producent muzyczny Sean "Diddy" Combs nie przyznał się do winy w związku z zaktualizowanym aktem oskarżenia, w którym znalazły się nowe zarzuty dotyczące pracy przymusowej i wymuszeń. Muzyk, który od miesięcy mierzy się również z pozwami cywilnymi, podkreśla, że wszystkie zarzuty są bezpodstawne i liczy na oczyszczenie swojego imienia w sądzie.
Nowe zarzuty i kontrowersje wokół artysty
Zmieniony akt oskarżenia stawia raperowi nowe zarzuty dotyczące wymuszeń i zmuszania pracowników do pracy pod groźbą fizycznej oraz reputacyjnej krzywdy. W dokumentach pojawiła się także informacja o przymuszaniu jednej z pracownic do relacji seksualnej.
Prawnicy Combsa stanowczo odrzucili te oskarżenia. "Mój klient nigdy nie zmuszał nikogo do uprawiania seksu wbrew jego woli" – zapewnił obrońca rapera Marc Agnifilo. Adwokaci artysty określili również liczne pozwy cywilne jako "próby zdobycia rozgłosu".
Diddy w sądzie – wsparcie rodziny i pierwsze oświadczenie
W piątek Combs pojawił się w sądzie federalnym w Nowym Jorku, gdzie formalnie nie przyznał się do winy. 54-letni artysta wystąpił w zielonkawobrązowym kombinezonie więziennym, a jego siwe włosy i broda były wyraźnie dłuższe niż zazwyczaj.
Raper nie był w sądzie sam – na sali obecni byli m.in. jego syn Christian, córka Chance, matka Janice Combs oraz przyjaciele. Combs okazywał im czułość, przesyłając pocałunki i uśmiechając się w ich kierunku.
Na pytanie sędziego, czy zapoznał się z zarzutami, odpowiedział krótko: "Tak, widziałem, proszę pana".
Nagranie z hotelu w centrum uwagi
Podczas rozprawy duże emocje wzbudziła dyskusja na temat nagrania z 2016 roku, na którym widać, jak Combs kopie swoją ówczesną partnerkę Cassandrę Venturę na korytarzu hotelowym. Materiał ujawniony w 2024 roku przez CNN miał być kluczowym dowodem dla oskarżycieli.
Prawnicy rapera twierdzą, że nagranie zostało zmanipulowane i nie oddaje pełnego kontekstu sytuacji. Prokuratura uznała jednak, że film jest bezpośrednim dowodem brutalności Combsa, a sędzia nakazał obu stronom znalezienie kompromisu w tej sprawie.
Sam Combs po publikacji nagrania przyznał się do swojego zachowania, stwierdzając:
"Biorę pełną odpowiedzialność za swoje czyny. Byłem zniesmaczony tym, co zrobiłem, i jestem zniesmaczony teraz".
Proces rusza w maju
Sąd wyznaczył 5 maja jako termin rozpoczęcia wyboru ławy przysięgłych, a 12 maja odbędą się mowy otwierające. Proces ma odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy Sean "Diddy" Combs faktycznie był sprawcą nadużyć, czy też stał się celem oskarżeń wynikających z jego statusu i majątku?