Republikańskie stany wysyłają Gwardię Narodową do Waszyngtonu. Mieszkańcy odpowiadają protestami
Waszyngton stał się kolejną areną politycznego starcia między administracją Donalda Trumpa a władzami lokalnymi. Po ogłoszeniu przez prezydenta "stanu wyjątkowego w zakresie bezpieczeństwa publicznego" do stolicy USA mają trafić dodatkowe oddziały Gwardii Narodowej z trzech republikańskich stanów.
Gubernator Wirginii Zachodniej, Patrick Morrisey, zapowiedział skierowanie 300–400 żołnierzy, Karolina Południowa wysyła 200, a Ohio – 150 członków swojej Gwardii Narodowej. Mają oni dołączyć do około 800 żołnierzy już obecnych w mieście.
Trump uzasadnia decyzję potrzebą walki z "całkowitym bezprawiem" w stolicy i twierdzi, że Waszyngton jest nękany przez "gangi i brutalnych przestępców". Dane lokalnych służb przeczą jednak tym tezom. Policja metropolitalna informuje, że liczba zabójstw spadła w ostatnich dwóch latach o 32%, a przestępczość z użyciem przemocy zmniejszyła się o 26% w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Burmistrz Muriel Bowser stanowczo odrzuciła narrację Białego Domu, przypominając, że choć 2023 rok przyniósł wzrost przestępczości, od tego czasu sytuacja poprawia się z miesiąca na miesiąc.
Obecność dodatkowych oddziałów w mieście wywołała sprzeciw mieszkańców. W weekend setki osób wyszły na ulice, organizując pokojowe marsze pod hasłem "Wolny Waszyngton!". Demonstranci spotkali się m.in. na Dupont Circle, gdzie skandowali hasła przeciwko polityce Trumpa, bijąc w bębny i dzwonki.
Napięcie rośnie również na linii Biały Dom – władze lokalne. Administracja prezydencka próbowała przejąć kontrolę nad Departamentem Policji Metropolitalnej, ale decyzja ta została zaskarżona w sądzie. Choć sędzia Ana Reyes orzekła, że burmistrz Bowser musi respektować wytyczne Białego Domu, urzędnicy dystryktu jasno deklarują sprzeciw wobec działań prezydenta.
Waszyngton, gdzie w wyborach 2024 roku aż 92% mieszkańców poparło wiceprezydent Kamalę Harris, stał się symbolem napięć politycznych między konserwatywną administracją a liberalną społecznością lokalną. Konflikt o bezpieczeństwo w stolicy USA pokazuje, że w amerykańskiej polityce nawet dane statystyczne mogą być orężem w walce o władzę i narrację.