Putin i Netanjahu testują granice dyplomacji Donalda Trump
Dwa kryzysy w ciągu zaledwie doby mocno zachwiały narracją Białego Domu o "szybkich i zdecydowanych działaniach" w polityce zagranicznej. Izraelski nalot na biura Hamasu w stolicy Kataru oraz naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony stały się poważnym wyzwaniem dla prezydenta USA Donalda Trumpa – i sygnałem, że jego dyplomacja znalazła się na zakręcie.
Katar między Izraelem a USA
Administracja Trumpa jeszcze w niedzielę ogłaszała propozycje politycznego rozwiązania konfliktu w Strefie Gazy. Hamas miał je rozważyć w Dosze – jednak izraelski nalot wyprzedził proces negocjacyjny i zburzył delikatną architekturę dyplomatyczną, na której opierały się działania USA.
Oficjalnie Izrael przekonywał, że była to "całkowicie niezależna" operacja. Jednak dla wielu państw regionu fakt, że Stany Zjednoczone – mające w Katarze jedną z najważniejszych baz lotniczych – nie zdołały zapobiec atakowi, jawi się jako dowód amerykańskiej słabości.
Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt mówiła o "jednostronnym bombardowaniu, które nie służy ani celom Izraela, ani Ameryki", co zabrzmiało jak wyraźny sygnał frustracji.
Rosyjskie drony nad Polską
Jeszcze większy rezonans wywołały wydarzenia w Polsce. Po raz pierwszy od początku wojny w Ukrainie rosyjskie bezzałogowce naruszyły przestrzeń powietrzną NATO tak głęboko i w tak dużej liczbie. Polskie władze poinformowały o 19 dronach, które pojawiły się nad krajem w trakcie ataku Moskwy na cele w Ukrainie.
Premier Donald Tusk ocenił, że to "najbliżej otwartego konfliktu od czasów II wojny światowej". Zachodni eksperci są zgodni: była to celowa prowokacja mająca przetestować gotowość NATO, a w szczególności Stanów Zjednoczonych, do stanowczej reakcji.
Początkowa cisza Białego Domu została odebrana jako wahanie. Dopiero po fali krytyki Trump skomentował sytuację w mediach społecznościowych krótkim i enigmatycznym wpisem: "No i zaczynamy!".
Dwa dni – dwa dylematy
W ciągu kilkudziesięciu godzin Trump musiał zmierzyć się z podwójnym sprawdzianem. W Katarze został zaskoczony przez sojusznika, który osłabił amerykańską inicjatywę pokojową, a w Polsce – przez przeciwnika, który zademonstrował gotowość do eskalacji ryzyka wojny z NATO.
Choć administracja w Waszyngtonie zapowiada wspólne z Europą prace nad nowym pakietem sankcji wobec Rosji, pytanie pozostaje otwarte: czy prezydent USA jest gotów przełożyć mocne słowa na realne działania?
Dwa dni, dwa kryzysy i dwie niewygodne lekcje pokazują, że Trump, który unikał sytuacji zagrażających jego wizerunkowi zdecydowanego przywódcy, musi teraz zmierzyć się z dyplomacją w jej najtrudniejszej odsłonie.