Protesty przed salonami Tesli – społeczne niezadowolenie wobec Elona Muska narasta
W miniony weekend w kilku miastach USA odbyły się protesty wymierzone w Elona Muska, organizowane pod hasłem #TeslaTakeover. Demonstranci zgromadzili się przed salonami Tesli, jednak ich celem nie były same samochody elektryczne, lecz osoba stojąca za marką – miliarder Elon Musk. Jak twierdzą organizatorzy, właściciel Tesli i SpaceX ma zbyt duży wpływ na funkcjonowanie amerykańskiego rządu, a jego działania mogą zagrozić demokracji.
"Nie pozwolimy, by Musk decydował o losie naszego kraju"
Jednym z miejsc, gdzie odbył się protest, był salon Tesli w Berkeley w Kalifornii. W demonstracji uczestniczyło około 200 osób, w tym Linda Koistinen i jej mąż Dale, którzy jasno wyrazili swoje niezadowolenie wobec rosnących wpływów Muska.
– To, co robi Musk, nie jest w porządku. Nie powinien decydować o losie naszej demokracji, rozmontowując nasz rząd kawałek po kawałku – mówiła Koistinen w rozmowie z BBC.
Podobne protesty miały miejsce również w Waszyngtonie, Minneapolis, Pittsburghu i Lyndhurst w stanie Ohio. W niektórych lokalizacjach zebrało się zaledwie kilkanaście osób, ale w każdym z tych miejsc manifestanci wyrażali swój sprzeciw wobec działań Muska. Niektórzy trzymali transparenty z hasłami takimi jak "Powiedz nie Doge'owi" czy "Deportuj Muska".
Musk i rządowe oszczędności – co budzi kontrowersje?
Źródłem niezadowolenia jest zaangażowanie Elona Muska w inicjatywę Doge – Department of Government Efficiency, wspieraną przez administrację prezydenta Donalda Trumpa. W ramach tego projektu zespoły ekspertów wysyłane są do instytucji rządowych, gdzie analizują wydatki i proponują drastyczne cięcia budżetowe. Celem Doge jest "odzyskanie" środków już wydanych oraz usprawnienie funkcjonowania państwa, jednak przeciwnicy twierdzą, że w rzeczywistości Musk ingeruje w obszary, które powinny pozostawać pod kontrolą wybranych władz.
Według Koistinena, który ma 84 lata, sytuacja jest niepokojąca:
– To przejęcie naszego rządu. To niewiarygodne, że jeden człowiek ma tak ogromny wpływ – podkreśla.
Akcje Tesli w dół, użytkownicy sprzedają samochody
Gniew wobec Muska przekłada się także na działania finansowe. Przeciwnicy miliardera apelują o sprzedaż akcji Tesli oraz pozbywanie się samochodów tej marki. W geście protestu znana piosenkarka Sheryl Crow udostępniła w mediach społecznościowych film, na którym widać, jak jej Tesla jest odholowywana.
– Nadchodzi moment, w którym trzeba zdecydować, z kim chcesz się utożsamiać. Żegnaj, Tesla – napisała Crow, zapowiadając przekazanie dochodu ze sprzedaży auta na rzecz amerykańskiego publicznego radia NPR, które było częstym obiektem krytyki Muska.
Tymczasem notowania Tesli znacząco spadły. Po listopadowych wyborach, które przyniosły Trumpowi reelekcję, akcje firmy osiągnęły rekordowy poziom. Jednak od momentu inauguracji nowego-starego prezydenta ich wartość zmniejszyła się aż o 30%.
Czy protesty mogą zmienić politykę Muska?
Choć Musk utrzymuje, że jego działania mają na celu usprawnienie funkcjonowania rządu, dla wielu jego ingerencja jest nieakceptowalna. Protesty zyskują poparcie nie tylko aktywistów, ale również celebrytów i naukowców. W organizację demonstracji zaangażowani byli m.in. Joan Donovan, badaczka dezinformacji, oraz Alex Winter, aktor znany z filmu Doskonała przygoda Billa i Teda.
Jedna z uczestniczek protestu w Berkeley, Teah Jackson, przyznała, że widok tak wielu ludzi gotowych do działania daje jej nadzieję.
– To potwierdzenie, że ludzie nie poddadzą się bez walki i będą bronić tego, w co wierzą – powiedziała w rozmowie z BBC.
Czy akcje takie jak #TeslaTakeover wpłyną na działania Muska? Tego jeszcze nie wiadomo, ale jedno jest pewne – społeczny sprzeciw wobec jego rosnących wpływów wciąż narasta.