Proces Marcina Z.: Brutalne zabójstwo budowlańca na ławie oskarżonych
W Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces Marcina Z., byłego policjanta oskarżonego o brutalne zabójstwo 53-letniego budowlańca Marka D. Do tragicznych wydarzeń doszło w czerwcu ubiegłego roku, gdy oskarżony rzekomo chciał uniknąć zapłaty za wykonaną przez ofiarę pracę tynkarską.
Według ustaleń prokuratury, Marek D. udał się na umówione spotkanie z Marcinem Z. pod Warszawą, by odebrać należność w wysokości 25 tys. złotych. Gdy mężczyzna nie wrócił do domu, rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Córka ofiary, korzystając z aplikacji lokalizacyjnej, zlokalizowała samochód ojca w miejscowości Pilawa. Na miejscu znaleziono jedynie otwarte auto z kluczykami w środku.
Dzięki technologii nawigacyjnej udało się odtworzyć trasę przebytej przez Marka D. i dotrzeć do niewykończonego domu w miejscowości Solec, gdzie odkryto zwłoki mężczyzny. Jak wynika z ustaleń śledczych, ciało zostało rozczłonkowane przy użyciu piły i siekiery, a następnie przykryte folią.
Tłumaczenia oskarżonego
Marcin Z., zatrzymany przez funkcjonariuszy, nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, podczas którego Marek D. upadł i przestał oddychać. Oskarżony miał w panice podjąć decyzję o ukryciu zwłok.
Zeznania rodziny ofiary
Na pierwszej rozprawie zeznania złożyły m.in. żona i córka zamordowanego. Żona Marka D. opowiadała, że mężowi zależało na szybkim zakończeniu sprawy finansowej, a ostatni telefon do oskarżonego odebrał z nadzieją na rozliczenie. "Męż ucieszył się i pojechał na spotkanie. Gdy nie wrócił do domu, zaczęliśmy się martwić. Telefon był wyłączony, co nigdy wcześniej się nie zdarzało" – relacjonowała. Córka ofiary podkreślała, że milczący telefon ojca był czymś niezwykle niepokojącym. "Tata zawsze szybko oddzwaniał" – mówiła.
Dalsze postępowanie
Kolejną rozprawę wyznaczono na 13 marca. Sędziemu Maciejowi Gruszczyńskiemu przewodniczącemu sprawie pozostaje ocenić dowody i przesłanki przedstawione przez strony. Proces budzi duże zainteresowanie opinii publicznej z uwagi na brutalność czynu i fakt, że oskarżony był wcześniej funkcjonariuszem policji.