"Ogień i dym nad Kędzierzynem-Koźlem. Spłonęła hala pełna hulajnóg i baterii"
Potężny pożar wybuchł w niedzielę 6 lipca w Kędzierzynie-Koźlu przy ulicy Stalmacha. Płonęła hala magazynowa wypełniona sprzętem elektrycznym, m.in. hulajnogami i akumulatorami. Żywioł był tak silny, że ogień błyskawicznie przedostał się na sąsiedni obiekt. Przez wiele godzin z ogniem walczyło blisko 250 strażaków z niemal 50 zastępów. Trwa dogaszanie i rozbiórka pogorzeliska.
Pierwsze zgłoszenie o pożarze wpłynęło do służb w godzinach popołudniowych. Sytuacja była dynamiczna i bardzo groźna – ze względu na specyfikę składowanych materiałów ogień rozprzestrzeniał się niezwykle szybko. W hali przechowywano m.in. hulajnogi elektryczne i różnego rodzaju akumulatory, co znacznie utrudniło działania gaśnicze. Materiały bateryjne mogą tlić się długo, a ich gaszenie wymaga specjalistycznego podejścia.
Jak relacjonował starszy brygadier Arkadiusz Kuśmierski, zastępca opolskiego komendanta wojewódzkiego PSP, część sprzętu była przechowywana w kontenerach morskich, co dodatkowo komplikowało dostęp do źródeł ognia. Strażacy musieli rozbierać fragmenty konstrukcji, by dotrzeć do ukrytych zarzewi.
W trakcie akcji dwóch strażaków zasłabło i wymagało pomocy medycznej. Na szczęście obrażenia okazały się niegroźne. Mimo dramatycznego przebiegu pożaru, nie doszło do większych obrażeń wśród ratowników ani okolicznych mieszkańców.
Choć sytuacja została opanowana jeszcze przed godziną 22 w niedzielę, w poniedziałek rano nadal trwało przelewanie pogorzeliska i rozbiórka zniszczonych konstrukcji. - Dogaszanie może potrwać kilkanaście godzin – poinformował starszy kapitan Piotr Krok z PSP w Kędzierzynie-Koźlu.
Wstępne straty są ogromne. Spłonęły dwie hale magazynowe, uszkodzeniu uległy także okoliczne zabudowania i 2,5 hektara pobliskiego lasu. – To las, o który dbaliśmy przez lata. To strata nie tylko dla właściciela hali, ale i dla całej naszej społeczności – podkreśliła prezydent Kędzierzyna-Koźla, Sabina Nowosielska.
Chmura dymu widoczna była z wielu kilometrów, a mieszkańcy skarżyli się na duszący zapach unoszący się nad miastem. Strażacy apelowali o zamykanie okien i ograniczenie aktywności na zewnątrz.
Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Biegli z zakresu pożarnictwa i policja badają, co mogło doprowadzić do tak szybkiego rozprzestrzenienia się ognia. Nieoficjalnie mówi się, że źródłem mogło być zwarcie w jednym z urządzeń lub przegrzanie baterii litowo-jonowych.
To jedna z największych i najbardziej wymagających akcji gaśniczych ostatnich miesięcy w regionie. Mieszkańcy i lokalne władze liczą teraz na szybkie wyjaśnienie okoliczności i odbudowę zniszczonego terenu.