Nowe tarcze antykryzysowe nie zahamują wzrostu bezrobocia
Nowe tarcze antykryzysowe nie zahamują wzrostu bezrobocia, są wprowadzone z opóźnieniem i ograniczone do wąskiej listy kodów PKD – uważa Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan. Według niej, na koniec roku stopa bezrobocia może sięgnąć ok. 7,5 proc.
Na początku 2020 r. stopa bezrobocia rejestrowanego wynosiła 5,5 proc. Po nieznacznym spadku w marcu (do 5,4 proc.), kwiecień przyniósł wzrost wskaźnika do 5,8 proc., a maj do 6 proc. Od czerwca do listopada bezrobocie utrzymywało się na poziomie 6,1 proc. W grudniu, według szacunków Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, wzrosło do 6,2 proc.
Ekspertka zaznaczyła w komunikacie, że po pierwszej fali zwolnień w okresie wiosennego lockdownu, która dotknęła głównie osoby pracujące na podstawie umów terminowych i cywilnoprawnych w branżach w największym stopniu odczuwających skutki pandemii, sytuacja na rynku pracy ustabilizowała się. “Od czerwca ub.r. poziom bezrobocia właściwie nie zmienił się (poza sezonowym wzrostem), co jest efektem zaangażowania dużych środków publicznych w ramach tarcz antykryzysowych. Cel jaki przyświecał ich wprowadzeniu, czyli ochrona zatrudnienia, został osiągnięty” – stwierdziła.
Zdaniem Fedorczuk, dalsze utrzymanie bezrobocia na dotychczasowym poziomie wydaje się jednak „niemożliwe, a przynajmniej mało prawdopodobne”.
Jak wskazała, wyzwaniem dla rynku pracy jest ponowne ograniczenie funkcjonowania handlu, gastronomii, działalności turystycznej i noclegowej, a nowe tarcze antykryzysowe “oszczędniej oferują wsparcie przedsiębiorcom”, wyłącznie z branż objętych obostrzeniami. Podkreśliła, że tarcze są krytykowane za opóźnienie, nieadekwatność do aktualnej sytuacji i zbyt wąską listę kodów PKD, które uprawniają do skorzystania ze wsparcia.
“Jednocześnie coraz częściej słychać głosy przedsiębiorców niegodzących się z planem zamykania poszczególnych gałęzi gospodarki i wskazujących, że dalszy lockdown uniemożliwia utrzymanie zatrudnienia na dotychczasowym poziomie” – dodała.
Zwróciła uwagę, że w pierwszej kolejności zwalniać będą firmy z dużym spadkiem obrotów i bez rządowego wsparcia. Według jej szacunków, na koniec roku bezrobocie może osiągnąć ok. 7,5 proc., nie grozi nam jednak powrót do bezrobocia sprzed dekady, kiedy to wskaźnik wynosił 12 proc. To dlatego, że na skutek trendów demograficznych są coraz mniejsze zasoby pracowników; buforem chroniącym przed gwałtownym wzrostem bezrobocia jest też około milionowa grupa cudzoziemców na naszym rynku pracy – uważa Fedorczuk.
Autor: Karolina Mózgowiec