PolskaMieszkańcy walczyli z wysypiskiem. A samorządowcy rozmawiali: “Ludzie mają … do powiedzenia, mieli i będą mieć”

Mieszkańcy walczyli z wysypiskiem. A samorządowcy rozmawiali: “Ludzie mają … do powiedzenia, mieli i będą mieć”

Od kilku lat pokazujemy protesty mieszkańców dolnośląskich miejscowości, którzy nie chcą być śmietnikiem dla Polski i Europy. Część z nich otrzymała fragmenty prywatnych rozmów, mających charakter czatów, jakie miał prowadzić jeden z politycznych liderów z podwładnym.

Mieszkańcy walczyli z wysypiskiem. A samorządowcy rozmawiali: “Ludzie mają … do powiedzenia, mieli i będą mieć”

Robert Raczyński od 20 lat jest prezydentem dolnośląskiego Lubina. Jest również liderem Bezpartyjnych Samorządowców, którzy wspólnie z Prawem i Sprawiedliwością rządzą regionem.

Ogromny wyciek prywatnej korespondencji

Prawie rok temu z anonimowego konta mailowego do mediów i samorządowców trafiły pierwsze fragmenty rozmów, jakie miał prowadzić ten wpływowy polityk.

Dostał je m.in. radny Patryk Wild z Sejmiku Województwa Dolnośląskiego.

– To było jakieś czterdzieści stron. Zacząłem analizować to, co mnie dotyczyło, a także sprawy, które byłem w stanie jakoś tam sprawdzić. Rzeczywiście było to zastanawiające, że jeden w jeden sprawdzały się wszystkie takie informacje, których wydaje mi się, że nie można było stworzyć. Ktoś musiał mieć bardzo szeroką wiedzę z wielu zakresów – mówi radny Wild.

W rozmowach z czatu, jakie otrzymał samorządowiec, pojawiają się liczne wątki dotyczące utylizacji śmieci. W tym poruszany w naszych programach wątek protestów mieszkańców prowadzonych przeciwko rozbudowie i funkcjonowaniu składowiska odpadów w Rudnej Wielkiej na Dolnym Śląsku.

„Wiesz dobrze, co jest na wysypisku w Rudnej. (…) Smród z wysypiska nie zniknie samoczynnie. Mamy tam zakopane tajemnice i musimy działać zdecydowanie”, to zapis jednej z rozmów z czatu.

– My chcemy tylko jednego – chcemy wiedzieć, gdzie my żyjemy. My chcemy wiedzieć, czy jesteśmy bezpieczni w naszym domu. Czy to, co nam zwieziono przez te wszystkie lata, pozwala nam na normalne życie – mówi Andrzej Mazur ze Stowarzyszenia „Piękny Wąsosz”.

Protestujący domagali się przeprowadzenia kompleksowej kontroli składowiska. Mieli do tego solidne podstawy. Chociażby informacje o znalezionych przez inspekcję środowiskową nielegalnie zakopanych zakaźnych odpadach medycznych. Dlatego zwrócili się do przewodniczącego Komisji Środowiska Sejmiku Dolnośląskiego Dariusza Stasiaka. Polityk tworzący wówczas rządzącą z PiS koalicję Bezpartyjnych Samorządowców Roberta Raczyńskiego poparł ich żądania. Spotkał się jednak ze sprzeciwem.

– Sprawa zaczyna od tematu odpadów i tzw. kontroli. A później mamy spotkanie z Michałem Dworczykiem w czerwcu 2020 roku, na którym dość wyraźnie został sformułowany postulat, że nie życzą sobie tych kontroli – mówi Dariusz Stasiak z dolnośląskiego sejmiku.

– Miało miejsce spotkanie wewnątrz klubu koalicyjnego. I na tym spotkaniu m.in. uczestniczył pan poseł i jednocześnie minister Michał Dworczyk. I powiedział, że on sobie życzy i on oczekuje. I że takie jest oczekiwanie ze strony koalicjanta, żebyśmy odstąpili od tych kontroli – mówił Patryk Wild. I dodał: – I rzeczywiście mimo tego, że ta sprawa dwukrotnie była w budżecie, dwukrotnie na wniosek komisji ochrony środowiska, dwukrotnie wypadała z tego budżetu i żadnych kontroli do tej pory nie przeprowadzono.

Dariusz Stasiak odszedł z ugrupowania Roberta Raczyńskiego i został odwołany ze stanowiska. Patryk Wild, który również przeszedł do opozycji, został pozwany przez Michała Dworczyka, który zaprzeczył oskarżeniom.

– Nie, to nie jest prawda. Była to zmanipulowana wypowiedź i jest to kłamstwo – twierdzi Dworczyk.

„Jestem zapewniany przez Dworczyka, że jest to modelowane osobiście przez niego. Że wszyscy są bardzo wyluzowani. Kontrola zostanie uj… na stałe, a temat pogrzebany. To jest, rozumiesz, bardzo ważny deal”, to kolejny fragment rozmów z czata.

Tymczasem, protestujący przeciwko wysypisku zapewniają, że się nie poddadzą.

– Walczymy do końca. I nie spoczniemy, dopóki nie doprowadzimy tego do końca. Ci panowie, którzy zgotowali nam taki los, będą wcześniej czy później musieli za to wszystko zapłacić. I oni za to zapłacą – uważa Andrzej Mazur ze Stowarzyszenia „Piękny Wąsosz”.

Protestowali i teraz mają problemy

Jeszcze przed ujawnieniem czatów, sprawy nieprawidłowości dotykających zwykłych ludzi, pokazaliśmy w Superwizjerze. Nie tylko oskarżenia wobec szefa kancelarii premiera Morawieckiego, ale również powiązania żony kolejnego ministra – Krzysztofa Kubowa. Kobieta od lat aktywnie działa na dolnośląskim rynku przetwarzania odpadów.

Po emisji materiału występujące w nim osoby zostały zasypane sądowymi pozwami przez właścicieli składowiska odpadów w Rudnej.

– Jesteśmy w takiej sytuacji, że mamy kolejne pozwy, kolejne sprawy sądowe. Na tę chwilę mamy chyba 21. rozprawę – wylicza Andrzej Mazur.

– Niestety jestem zmuszony pracować za granicą. Z uwagi na ogromne koszty finansowe związane z tymi sprawami sądowymi. Do domu wracam tylko do weekendy, bo nie ma innej możliwości. No tak jest, jak jest, trzeba po prostu zarabiać pieniądze na prawników – dodaje Andrzej Mazur.

„Byliśmy w Superwizjerze i co? Ktoś po nas przyszedł?”

„Z niczym się już nie kryjemy. Fala przeszła, jesteśmy na powierzchni. G… trochę opadło i co się okazuje? (…) Dworczyk liże rany, Kubów jest oblepiony g… i gotowy do rzeźbienia na nowo. Byliśmy w Superwizjerze i co? Ktoś po nas przyszedł? Aresztował nas?”, to kolejny zapis z czata.

Aż do ujawnienia czatów nikt nie wiązał Roberta Raczyńskiego z działalnością składowiska odpadów w Rudnej Wielkiej.

Prowadząca sprawę prokuratura, potwierdzając podejrzenia członków stowarzyszenia „Piękny Wąsosz”, postawiła zarzuty sześciu osobom. Dotyczą one składowania wbrew przepisom odpadów niebezpiecznych, który mogły zagrozić zdrowiu i życiu człowieka.

Wśród podejrzanych są prezesi firmy, których archiwalne wypowiedzi pokazują podejście do prowadzonego biznesu:

„Proszę Państwa, stowarzyszenie ekologiczne, jak dobrze wiemy, to jest styl na życie i to jest moda. To jest tak zwany ekoterroryzm. Mnóstwo specjalistów o tym mówi w chwili obecnej, że stowarzyszenia mają zbyt dużą swobodę działania. I tak naprawdę, miejmy nadzieję, że rząd podejmie działania i tę swobodę tym stowarzyszeniom ograniczy”.

Obydwaj prezesi po wpłaceniu po milionie złotych kaucji wyszli na wolność. Jednak kwestia gruntownej kontroli należącego do ich firmy składowiska nadal nie jest rozwiązana.

– Oczywiście, że mam nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcie, jestem przekonany, że to się zakończy pozytywnie. Pomimo tego, co przez lata nas spotkało – mówi Andrzej Mazur. I dodaje: – Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Dopóki walczymy, jesteśmy zwycięzcami. Nie możemy się poddać. Ludzie mogą wszystko.

W czatach sygnowanych jako rozmowy prowadzone przez Roberta Raczyńskiego pojawiają się również wątki obyczajowe. Ze względu na ich drastyczny charakter nie zdecydowaliśmy się ich opublikować. Są też informacje o czynach mających charakter ciężkich przestępstw kryminalnych. Wyjaśnianiem tych wątków zajmuje się prokuratura i Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości.

– Trudno sobie wyobrazić sytuację, że przepraszam za sformułowanie, jakiś wariat usiadł i napisał tysiąc stron czyjegoś dialogu. To jest prawie niewyobrażalne – przekonuje Dariusz Stasiak. I dodaje: – Jest jeszcze jeden wariant, a mianowicie, że fakty zostały przemieszane z wyabstrahowaną rzeczywistością.

– Jeżeli ten materiał w takim zakresie, w jakim ja o nim słyszałem, dotarł do któregoś z tych rozmówców, to moim zdaniem oni dawno powinni byli złożyć doniesienie do prokuratury – zaznacza Stasiak.

– Nie zajmuję się jakimiś działaniami dziwnych rzeczy, naprawdę. Nie wierzę w kosmitów. Jeśli ktoś mówi o kosmitach, to ja nie zawiadamiam policji – stwierdza sam Robert Raczyński.

Wybrane dla Ciebie