W nocy z poniedziałku na wtorek termometry wskazały rekordowo niskie temperatury, dochodzące miejscami do -8 stopni Celsjusza. “To była kluczowa noc dla naszych upraw. Niestety, mimo prób ratowania krzewów, mróz okazał się zbyt silny,” opowiada Nadia Rulak, reporterka TVN24. Katarzyna Żelazna, właścicielka Winnicy Żelazny, opisuje obraz zastany na miejscu jako “smutny i szary”, znacząco różniący się od zielonej oazy sprzed kilku dni.
Przymrozki miały fatalne skutki dla zbiorów przewidzianych na jesień tego roku. Krzysztof Fedorowicz, właściciel Winnicy Miłosz, szacuje, że tegoroczne plony wyniosą jedynie 5-10% tego, co w normalnych warunkach. “Takie zdarzenia nie zdarzają się często, ale kiedy już przyjdą, są bardzo destrukcyjne,” mówi Fedorowicz, przypominając o podobnym incydencie z 2011 roku.
Winorośle, będące roślinami wyjątkowo wrażliwymi na niskie temperatury, tej wiosny poniosły znaczne straty.