Licytacje i astronomiczne ceny, czyli wielki boom na działki
Schodzą na pniu, choć trzeba za nie słono zapłacić. – Jest taki boom na działki, że bez przerwy dzwonią telefony. W tej chwili cena nie gra już roli – mówi prezes jednego z warszawskich ROD-ów.
Anna i Karol Zglejszewscy kupili działkę na warszawskim Czerniakowie w lipcu ubiegłego roku. Są rodzicami półtorarocznych bliźniaków i 5-letniej Marysi.
– Mieszkamy w bloku, mamy tylko balkon. Chcieliśmy trochę zielonej przestrzeni dla siebie i dzieci. Żeby można wypuścić dzieci, żeby mogły pobiegać i pobawić się – mówi Anna Zglejszewska.
– Obecnie działka nabrała dla nas większej wartości, bo nie możemy puścić dzieci swobodnie na plac zabaw, tylko musimy szukać im substytutów – dodaje Karol Zglejszewski.
Jeszcze kilka lat temu małżeństwo było przekonane, że zdobycie ogródka działkowego w Warszawie jest niemożliwe.
– Bycie działkowcem było dla nas abstrakcją. Działki kojarzyły nam się raczej ze starszymi ludźmi, osobami, które je odziedziczyły. Nie zastanawialiśmy się nawet, jak można zostać działkowcem. Ale nasi sąsiedzi znaleźli ogłoszenie i okazało się, że działkę można też kupić – wspomina pan Karol.
Zmiana pokoleniowa wśród użytkowników rodzinnych ogrodów działkowych to trend, który trwa w Polsce już od kilku lat. Jednak młodsze pokolenie to wciąż zdecydowana mniejszość wśród działkowców.
– W obecnej sytuacji nie jest prosto zostać działkowcem, szczególnie w dużych ośrodkach miejskich. Brakuje działek – przyznaje Tomasz Terlecki z Polskiego Związku Działkowców.
Kupując działkę warto znać zasady obowiązujące w ROD-ach.
– Trzeba mieć świadomość, że nie kupujemy działki, tylko nabywamy jej dzierżawę. Miejmy świadomość, że korzystanie z działki w rodzinnym ogrodzie działkowym wiąże się z pewnymi ograniczeniami. To nie jest prywatna działka rekreacyjna. Kolokwialnie mówiąc, to nie jest „wolność Tomku w swoim domku”. Tutaj są pewne reguły, ograniczenia. Musimy się do tego dostosować – podkreśla Terlecki.
Na działkach nie można mieszkać. Regulaminy ROD zobowiązują użytkowników do dbania i pielęgnowania zieleni. Nie wolno palić też ognisk ani zakłócać ciszy głośną zabawą.
Wiele młodszych osób szuka działki bezobsługowej.
– Nie chcą się bawić w sadzenie pomidorów, krzaczków i drzewek owocowych. Chcą po pracy zrzucić ciężar zmęczenia. I wyjść z działki zrelaksowanym – mówi Elżbieta Szymańska, prezes zarządu ROD „Jedność” w Warszawie.
Pani Anna i pani Ewa od 30 lat wspólnie uprawiają rodziny ogródek działkowy blisko warszawskiego Śródmieścia. Wielokrotnie wyróżniano ich działkę jako najładniejszą.
– Cieszę się, że młodzi ludzie interesują się działkami, nawet, jeśli na początku mają tylko tuje i trawę. Liczę na to, że jak im będzie przybywało lat, to zakiełkuje w nich zainteresowanie ogródkiem w dawnym stylu i staną się prawdziwymi działkowiczami – mówi Anna Nitka.
– Większość ludzi na działkach grilluje i myślę, że dużo osób w tym celu kupuje działkę. Tak, żeby spotykać się w większej liczbie osób. Bardzo często pojawia się alkohol i głośna muzyka. Może ludzie mają taką potrzebę? – zastanawia się Ewa Fürst.
Do miłości do roślin i uprawiania działki często trzeba dojrzeć.
– Nie pamiętam, żebym w dzieciństwie miała zamiłowanie do pracy w ogródku. Mnie to nudziło, jak widziałam, jak moja mama uprawia ogródek, to myślałam, że to jest coś okropnego. U mnie taka potrzeba zrodziła się, kiedy moje dzieci były większe, po 40-stce – przyznaje Fürst.
Państwo Zglejszewscy w swoim ogrodzie zorganizowali warzywniak.
– Mamy pietruszkę, marchewkę, sałatę, szpinak, buraczki, pięknie wschodzi rzodkiewka – wylicza pani Anna.
– Wiedzę czerpiemy częściowo z domu, ponieważ oboje pochodzimy ze wsi i mieliśmy z tym styczność od małego. Nasi rodzice prowadzą ogródki warzywne na swój użytek. To była nasza praktyka, a wiedzę teoretyczną zdobyliśmy na studiach rolniczych – mówią Zglejszewscy.
Uporządkowanie 600-metrowej działki zajęło małżeństwu trzy miesiące. Teraz remontują altanę. Wymieniają dach i urządzają wnętrze. By zdążyć z remontem przed wakacjami, pomaga im rodzina.
Na większości ROD-ów są też zaniedbane działki.
– Są osoby, które nie chcą sprzedać działki, porobią część zaległych opłat, dosadzą kilka kwiatków i dalej trzymają działkę. To nie jest w porządku. Ktoś mógłby naprawdę zadbać o tę działkę i się cieszyć. A tak to musimy cały czas walczyć z chwastami, które przedostają się do nas przez ogrodzenie – mówi Zglejszewski.
– Myślę, że dużo ludzi jest w błędzie myśląc, że mogą z działką zrobić, co chcą. Jeżeli działka jest bardzo zaniedbana, to dwa razy w roku chodzą trójki i robią przeglądy działek. Jeżeli właściciel trzy razy dostanie monit, ta działka jest zabierana. Wtedy działkowicz nie dostaje żadnego odszkodowania. Po prostu jest przekazywana komuś, kto o tę działkę będzie dbał – mówi Ewa Fürst.
Z czego trzeba sobie zdawać sprawę przejmując działkę?
– Trzeba lubić pracować, lubić kontakt z naturą i roślinami, bo to nie jest rzecz, gdzie się przyjdzie raz na dwa tygodnie, czy raz w miesiącu, żeby skosić trawę, rozpalić grilla i poleżeć na leżaku. Trzeba dać od siebie, żeby działka dała coś nam – mówi pan Karol.
– To jest na pewno duża odpowiedzialność – dodaje Anna Zglejszewska.
– W czasie urlopów ogrody będą tętniły życiem. Myślę, że to będzie moment, kiedy każdy będzie uciekał tu z książką, termosem z herbatą. Dzisiejsze czasy spowodowały, że będziemy się chronić, walczyć o przetrwanie i czekać, kiedy ta zaraza od nas odejdzie – kwituje Elżbieta Szymańska.