Kryzys polityczny we Francji. Premier Lecornu rezygnuje po zaledwie miesiącu
We Francji doszło do niespodziewanego wstrząsu politycznego. Premier Sebastien Lecornu, który objął urząd zaledwie 9 września, w poniedziałek rano złożył rezygnację. Pałac Elizejski potwierdził, że prezydent Emmanuel Macron przyjął dymisję. Decyzja zapadła dzień po ogłoszeniu składu nowego rządu, który od razu wywołał burzliwą krytykę.
Lecornu jeszcze w niedzielę przedstawił gabinet składający się z 18 ministrów, zapowiadając jego uzupełnienie o kolejnych siedmiu ministrów delegowanych po wygłoszeniu expose w parlamencie. Zamiast pierwszego posiedzenia rządu, planowanego na poniedziałek po południu, kraj obiegła jednak informacja o jego rezygnacji.
Opozycja natychmiast zareagowała. Jordan Bardella, lider skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego, wezwał Macrona do rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów. Podobne głosy pojawiły się wśród komentatorów. Dziennik "Le Figaro" ocenił, że w obliczu kryzysu wotum nieufności wobec rządu wydaje się "nieuchronne", a powrót Francuzów do urn to tylko kwestia czasu.
Sytuację dodatkowo skomplikowały napięcia między partią prezydencką Odrodzenie a Republikanami. Ci ostatni, choć uzyskali cztery stanowiska w nowym gabinecie, otwarcie krytykowali nominacje. Szczególne kontrowersje wzbudził powrót Bruno Le Maire’a – wieloletniego ministra finansów – tym razem na stanowisko szefa resortu obrony. Opozycja zarzuca mu odpowiedzialność za narastający deficyt budżetowy, a część Republikanów wezwała swoich ministrów do rezygnacji.
Rezygnacja Lecornu pogłębia polityczny impas, z jakim boryka się prezydent Macron od czasu utraty większości w parlamencie. Francuska scena polityczna wchodzi w kolejny okres niepewności, a o przyszłości rządu zdecydują najbliższe tygodnie.