Hot‑rody, kustomy i tatuaże na targach Kustomhead we Wrocławiu
Pamiętające początki rock and rolla krążowniki z lakierem zeszlifowanym do gołej blachy, szorujące podłogą po podłożu “przykucnięte” 70-letnie pickupy, “hot-rody” ze zdemontowaną maską, eksponujące potężne jednostki napędowe, a nawet futurystyczne motocykle z kosmicznie wydłużoną ramą – te i inne motoryzacyjne unikaty można było podziwiać na zorganizowanych we wrocławskiej Hali Stulecia targach Kustomhead.
Choć mogłoby się wydawać, że eksponaty pochodzą z kolekcji pasjonatów na co dzień mieszkających i pracujących nad swoimi “pupilami” za oceanem, w istocie większość prezentowanych aut jest dziełem pasjonatów z Polski. Bo gdzie jak gdzie, ale nad Wisłą potrafią z pordzewiałego żelastwa zrobić dzieło sztuki. Oczywiście w przypadku “customowych” chodzi niekoniecznie o przywrócenie wrakom dawnej świetności czy fabrycznego stanu, ale o stworzenie na ich kanwie czegoś unikalnego, można by rzecz: motoryzacyjnego dzieła sztuki.