Doktorantów będzie mniej, ale doktorów tyle samo, co dotąd
Od października pojawiają się na polskich uczelniach szkoły doktorskie. Będzie w nich o około 40 proc. mniej doktorantów niż do tej pory, ale doktorów wykształcą co najmniej tylu, ile kształciły szkoły doktorskie. O zmianach, jakie czekają uczelnie od nowego roku akademickiego, mówi PAP minister nauki Jarosław Gowin.
iPolska24.pl : Co czeka uczelnie w rozpoczynającym się roku akademickim?
Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin: Miniony rok akademicki był czasem przygotowań do przyjęcia przez uczelnie kluczowych nowych rozwiązań Konstytucji dla Nauki – przede wszystkim nowych statutów i regulaminów pracy. Teraz ta wielka maszyneria Konstytucji dla Nauki zacznie stopniowo działać.
iPolska24.pl : Od października pojawiają się na uczelniach szkoły doktorskie.
J.G.: Tak, szkoły doktorskie są jednym z najważniejszych elementów tej reformy. Odchodzimy od nieefektywnego modelu studiów doktoranckich, często wąsko specjalistycznych, na rzecz interdyscyplinarnych szkół doktorskich. Jestem przekonany, że rozwiązanie to – wraz z powszechnym systemem stypendialnym dla doktorantów – zagwarantuje szybkie podniesienie poziomu doktoratów.
iPolska24.pl : Ale czy to znaczy, że będzie mniej doktorów?
J.G.: Doktorów będzie co najmniej tyle samo, co obecnie, ale będzie mniej doktorantów. Wiadomo, że jedną z plag studiów doktoranckich zwłaszcza w niektórych obszarach, było to, że przyjmowano niemal wszystkich chętnych, a rażąco mała część uczestników studiów doktorskich kończyła je obroną doktoratu. Teraz doktorantów będzie mniej – może nawet o 40 proc. Ale wszyscy będą mieli stypendia, będą mogli skoncentrować się na pracy naukowej. Postęp każdego doktoranta będzie – podczas oceny śródokresowej – analizowany. Ci, którzy przejdą sito selekcyjne, będą otrzymywali jeszcze wyższe stypendia.
Jeżeli coś mnie w nowym modelu kształcenia doktorantów niepokoi, to pokusa, która się może pojawić na części uczelni, by upodobnić szkoły doktorskie do dawnych studiów doktoranckich. I by pozbawić szkoły czegoś, co jest ich największym atutem – interdyscyplinarności. Wtedy jednak uczelniom – w wyniku ewaluacji – grozi utrata uprawnień do prowadzenia szkoły doktorskiej.
iPolska24.pl : Co jeszcze się zmieni na uczelniach w nowym roku akademickim?
J.G.: Na niektórych uczelniach dojdzie do ogromnych zmian organizacyjnych. Wiele uczelni zdecydowało się na nową strukturę, np. zmniejszenie liczby wydziałów lub odejście od nich. Uczelnie przygotowują się też do ewaluacji dorobku naukowego – w wielu uczelniach powstają nowe struktury, tzw. rady dyscyplin.
To, że mówię “wiele uczelni” lub “niektóre uczelnie” nie jest przypadkowe. Jednym z celów reformy było wewnętrzne spluralizowanie świata akademickiego. Ustawa pozwala każdej uczelni zdefiniować swoją misję i realizować ją na gruncie własnego statutu – tak, jak dana społeczność akademicka uważa to za najwłaściwsze.
iPolska24.pl : Czy jest pan zadowolony ze skali zmian, jakie zachodzą na uczelniach?
J.G.: Zdecydowanie mocniej trzymam kciuki za uczelnie, które podjęły decyzję o głębokich zmianach. Jeden z przykładów to Uniwersytet Śląski, którego statut jest bardzo nowoczesny. Mam jednak nadzieję, że również pozostałe uczelnie podążą drogą doskonałości naukowej i podnoszenia jakości poziomu kształcenia studentów.
iPolska24.pl : Zmiany w systemie finansowania miały doprowadzić do tego, by na każdego wykładowcę przypadało mniej studentów. Czy to się przekłada na to, że będziemy mieć w tym roku mniej osób przyjętych na studia?
J.G.: Na uczelnie ciągle jeszcze trafiają roczniki niżu demograficznego. Nie wykluczam, że w liczbach bezwzględnych studentów będzie więc teraz mniej. Natomiast, jeśli chodzi o procent ogółu maturzystów, którzy rozpoczną studia – sądzę, że dane będą zbliżone do danych z lat ubiegłych.
Na pewno jednak czołowe polskie uczelnie podniosły wymagania dla kandydatów. Na Uniwersytetach Warszawskim, Jagiellońskim, Politechnice Gdańskiej czy AGH powinna studiować elita młodego pokolenia. To nie znaczy jednak, że reszta studentów nie może już liczyć na wykształcenie na wysokim poziomie. Także na pozostałych uczelniach ustawa uruchamia mechanizmy podnoszenia jakości kształcenia.
iPolska24.pl : W tym roku naukowcy będą też inaczej oceniani za swój dorobek naukowy.
J.G.: Nowe zasady ewaluacji kładą nacisk na jakość, a nie ilość. Odchodzimy od rozwiązań, które promowały publikowanie jak największej liczby artykułów “byle gdzie”, a teraz będziemy promować publikacje na możliwie najlepszym poziomie. Każdy pracownik będzie miał obowiązek przedstawić do ewaluacji od 1 do 4 publikacji (to bardziej złożone w przypadku publikacji wieloautorskich). W dodatku przygotowaliśmy nowy wykaz czasopism naukowych.
iPolska24.pl : On budzi kontrowersje.
J.G.: Każdy by budził. A obecny wykaz jest o wiele bardziej dopracowany niż poprzedni. Pracowało nad nim 350 wybitnych polskich naukowców reprezentujących każdą z 44 dyscyplin. Poprzedni wykaz był przygotowany przez kilkunastu ekspertów. Nowy wykaz na pewno nie jest doskonały, ale jest zdecydowanie bardziej miarodajny.