Coraz więcej sieci rezygnuje ze sprzedaży jaj klatkowych

Większość supermarketów zapowiedziała wycofanie się ze sprzedaży jaj klatkowych od 2025 r. Jednak proces ten może przyspieszyć, gdyż z handlu “trójkami” już od stycznia 2021 r. rezygnuje największa w naszym kraju sieć detalicznej sprzedaży żywności. Na razie jaja klatkowe znikną ze sklepów w Warszawie.

Jak zauważa dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz Katarzyna Gawrońska, wycofywanie ze sprzedaży jaj klatkowych jest tendencją ogólnoeuropejską. I choć zdaniem naukowców, skład jaja klatkowego i z wolnego wybiegu jest prawie taki sam i jaja nie różnią się smakiem, to jednak często przekonania konsumentów, iż jajo od “szczęśliwej” kury jest smaczniejsze decyduje o zakupie na półce sklepowej.

Tendencję ten wzmacniają organizacje prozwierzęce, które zabiegają o dobre warunki chowu dla zwierząt. Dodatkowo na taki kierunek zmian stawia unijna polityka rolna, której, motywem przewodnim na najbliższe lata będzie zrównoważona produkcja, dobrostan zwierząt, zachowanie bioróżnorodności.

Decyzja (Biedronki) największego w Polsce detalisty o wycofaniu “trójek”, najpierw ze sklepów w Warszawie, radykalnie wpłynie na cały rynek produkcji i dystrybucji jaj w Polsce i oznacza początek dużych zmian w strategiach producentów, którzy muszą przestawić swoją produkcję na bardziej przyjazną dla zwierząt – uważa Gawrońska.

Dyrektor zwróciła uwagę, że działania sieci handlu detalicznego są pochodną kampanii społecznych prowadzonych przez organizacje walczące o poprawę dobrostanu zwierząt, takie jak „Otwarte klatki” czy Compassion in World Farming. Ta ostatnia organizacja zebrała ostatnio ponad 1 mln 400 tys. podpisów pod inicjatywą obywatelską mającą zakazać w Europie chowu klatkowego.

“Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz – organizacja, która zrzesza producentów odpowiedzialnych za około 70 proc. produkcji jaj w Polsce ostrożnie podchodzi do działań organizacji ekologicznych oraz dużych sieci handlowych. Całkowite zaprzestanie sprzedaży jaj klatkowych tak naprawdę możliwe jest w Warszawie lub kilku innych największych polskich miastach. Poza metropoliami polscy konsumenci kupując jaja wciąż kierują się ceną, a ta jest najniższa w przypadku jaj klatkowych” – tłumaczy PAP Gawrońska.

Zdaniem dyrektor, branża może przystosować się do nowych sugestii marketów jednak wysiłek finansowy takiej transformacji przekracza możliwości producentów jaj i musi być dzielony także z właścicielami marketów i klientami.

“Ceny jaj produkowanych w chowie ściółkowym i tak zwanym wolnowybiegowym muszą uwzględniać nie tylko wyższe koszty produkcji, mniejszą skalę i wydajność produkcji, ale także wymagane od producenta posiadanie większych zasobów (na przykład ziemi w przypadku chowu kur z dostępem do przestrzeni na wolnym wybiegu). W związku z tym ceny jaj ściółkowych i wolnowybiegowych muszą być w sposób znaczący wyższe od cen jaj klatkowych. Takie jaja muszą być sprzedawane z premią w stosunku do jaj klatkowych, co ma miejsce na całym świecie” – dowodzi dyrektor KIPDiP.

Z szacunków dokonanych przez Izbę jeszcze w 2018 roku wynika, że całkowita rezygnacja z produkcji jaj klatkowych w Polsce kosztowałaby 1,2 mld dolarów.

Z ubiegłorocznego raportu organizacji “Otwarte klatki” wynika, że głównym problemem, na jaki wskazują firmy, które chciałby zrezygnować ze sprzedaży “trójek”, jest zbyt duża opieszałość producentów we wdrażaniu zmian w systemach chowu, która prowadzi do niewystarczającej ilości jaj z chowów alternatywnych na rynku oraz ich wysokiej ceny.

Według Gawrońskiej, producenci jaj robią wszystko, aby w każdym z systemów chowu zapewnić właściwe warunki bytowania ptaków. Polska branża jest świadoma, że istnieje pewna grupa klientów oczekujących z powodów ideologicznych jaj pozyskiwanych w innym chowie kur niż klatkowy i dostarcza im te produkty.

“Także trudno zarzucać krajowym producentom opieszałość w reakcji na potrzeby klientów. Nie oznacza to jednak, że popyt ze strony tych konsumentów jest na tyle duży aby całkowicie zmienić system produkcji jaj w Polsce. Uważamy, że to konsument ma największe prawo do decydowania o tym, jaki produkt i w jakiej cenie chce zakupić. Czyli to jak szybko i na jaką skalę będzie się zmieniał sposób chowu kur niosek w Polsce i w całej Europie zadecydują klienci, nie tylko detaliczni ale i przemysł spożywczy” – argumentuje dyrektor.

W 2019 roku w Polsce zarejestrowanych było 49,4 mln stanowisk dla kur niosek na fermach drobiu pozostających pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej. Dominował chów klatkowy, który stanowił ponad 82 proc. udział w produkcji jaj konsumpcyjnych ogółem w Polsce. Udział pozostałych systemów, tak zwanych alternatywnych, wyniósł: ściółkowy 13,4 proc., wolny wybieg 3,7 proc., produkcja ekologiczna 0,8 proc.(PAP)