Chwile grozy na chilijskim wybrzeżu – kajakarz znalazł się w paszczy wieloryba!
Niezwykłe i dramatyczne wydarzenie miało miejsce w Cieśninie Magellana, niedaleko chilijskiego wybrzeża. Dwóch kajakarzy, ojciec i syn, przeżyło przerażające chwile, gdy jeden z nich na moment znalazł się w paszczy humbaka.
Nieoczekiwane spotkanie z olbrzymem
24-letni Adrian Simancas wraz ze swoim ojcem Dell pływali kajakami w rejonie latarni San Isidoro, gdy nagle z wody wynurzył się ogromny wieloryb. Zwierzę chwyciło kajak Adriana i na krótką chwilę zanurzyło go pod powierzchnią oceanu.
Ojciec chłopaka, będący w pobliżu, był świadkiem całego incydentu i nagrał dramatyczne sceny. Na filmie słychać, jak krzyczy do syna: "Spokojnie, spokojnie, trzymaj się!".
Po kilku sekundach wieloryb wypuścił kajak i Adrian wrócił na powierzchnię. Sam wspomina, że w pierwszej chwili sądził, że został połknięty przez olbrzymiego ssaka. "Myślałem, że już po mnie" – powiedział później w rozmowie z agencją AP. Jednak dopiero po wydostaniu się na powierzchnię zdał sobie sprawę, jak bardzo sytuacja była niebezpieczna.
Groźne, ale rzadkie incydenty
Choć ataki wielorybów na ludzi są niezwykle rzadkie, to przypadek Adriana Simancasa nie jest pierwszym tego rodzaju. W 2021 roku amerykański nurek Michael Packard przeżył podobny incydent u wybrzeży Massachusetts – został wciągnięty przez humbaka na 40 sekund, jednak ostatecznie wyszedł z tego bez poważnych obrażeń.
Chociaż to ludzie zazwyczaj obawiają się bliskich spotkań z tymi gigantami oceanów, to właśnie wieloryby coraz częściej padają ofiarami zderzeń ze statkami handlowymi. W ostatnich latach wzrosła również liczba przypadków, w których te majestatyczne zwierzęta wyrzucane są na brzeg.
Humbaki, które mogą osiągać długość do 15 metrów i ważyć nawet 36 ton, nie są agresywne wobec ludzi. Ich liczebność na świecie szacuje się na około 60 tysięcy osobników. Spotkania z nimi są zazwyczaj fascynującym doświadczeniem, jednak jak pokazuje historia Adriana, mogą też okazać się przerażające.