Były ambasador w Kijowie i ukraiński deputowany wspominają dzień rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Dokładnie rok temu Władimir Putin ogłosił rozpoczęcie specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie. Inwazja kosztowała życie tysięcy cywilów i zmusiła miliony Ukraińców do ucieczki z kraju. Ukraina obroniła swoją niepodległość, ale część jej terytorium nadal jest pod rosyjską okupacją. W “Kropce nad i” moment rozpoczęcia wojny wspominali dziennikarz i deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy Mykoła Kniażycki oraz były ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło.
– Byliśmy gotowi, zachodnie służby specjalne informowały, że do inwazji dojdzie po olimpiadzie (zimowej, w Pekinie – red.) 23 lub 24 lutego – wspomina Mykoła Kniażycki.
Jan Piekło podkreślił, że rosyjski atak na Ukrainę był dla niego naturalną konsekwencją bierności zachodu wobec wcześniejszych przejawów imperialnych zapędów Putina, jak inwazja na Gruzję w 2008 roku czy – w 2014 roku – zajęcie Krymu i atak “zielonych ludzików” na Donbas. – To pokazało kompletną bezradność dyplomacji światowej, europejskiej, która dopiero teraz się zbiera, by dać Putinowi odpowiedź – ocenił były ambasador w Kijowie.