ŚwiatBomba, która zmieniła kurs wojny. Iran zapowiada odpowiedź, Netanjahu gratuluje Trumpowi

Bomba, która zmieniła kurs wojny. Iran zapowiada odpowiedź, Netanjahu gratuluje Trumpowi

Dramatyczne wydarzenia na Bliskim Wschodzie z soboty na niedzielę mogą okazać się punktem zwrotnym w jednym z najpoważniejszych kryzysów ostatnich lat. Po tym, jak siły zbrojne Stanów Zjednoczonych przeprowadziły skoordynowane naloty na trzy irańskie obiekty nuklearne, premier Izraela Benjamin Netanjahu zareagował błyskawicznie — wystąpił z orędziem, w którym w pierwszych słowach zwrócił się nie do własnych obywateli, ale do prezydenta USA Donalda Trumpa, dziękując mu za "odwagę, która zmieniła bieg historii".

Binjamin Netanjahu
Binjamin Netanjahu
Źródło zdjęć: © wikipedia | redakcja ipolska24.pl

Amerykańska ofensywa i izraelska satysfakcja

Zdaniem obserwatorów, nocna operacja amerykańskich bombowców B-2 może oznaczać znaczące ograniczenie możliwości rozwoju irańskiego programu nuklearnego. Szczególnie istotne było zniszczenie infrastruktury w Fordo — ściśle strzeżonym obiekcie ukrytym głęboko pod ziemią, który od lat stanowił symbol irańskiego oporu wobec międzynarodowego nadzoru.

Netanjahu, który od dekad apelował o stanowcze działania wobec Teheranu, nie krył satysfakcji. Od lat twierdził, że tylko siła militarna — i to amerykańska — może trwale powstrzymać Iran przed zdobyciem broni jądrowej. Jak podkreślają analitycy, premier Izraela zdołał przekonać Donalda Trumpa, by porzucił retorykę nieangażowania USA w nowe konflikty i sięgnął po rozwiązanie siłowe.

Ryzyko odwetu

Czy to oznacza, że wojna dobiega końca? Wątpliwe. Choć Netanjahu mówi o osiągnięciu kluczowego celu, Iran już wcześniej zapowiadał "nieodwracalne konsekwencje" dla każdego kraju, który zaangażuje się w wojnę przeciw niemu. W ostatnich dniach ajatollah Ali Chamenei ostrzegał, że USA zapłacą wysoką cenę za jakąkolwiek interwencję wojskową. Teheran nie uznał do tej pory swojej infrastruktury nuklearnej za całkowicie zniszczoną i twierdzi, że materiał rozszczepialny został wcześniej zabezpieczony.

W sobotę wieczorem wspierani przez Iran bojownicy Huti z Jemenu ogłosili, że są gotowi atakować amerykańskie jednostki na Morzu Czerwonym. Inne potencjalne scenariusze odwetu obejmują ataki na amerykańskie bazy w Zatoce Perskiej lub sabotaż szlaków transportowych ropy, co mogłoby wywołać globalny kryzys energetyczny.

Czy Bliski Wschód stanie w ogniu?

Administracja USA poinformowała, że operacja bombardowania była ograniczona i zakończona, a celem nie jest obalenie rządu w Teheranie. Władze w Waszyngtonie liczą, że taki przekaz zminimalizuje ryzyko bezpośredniej eskalacji.

Jednak w świetle wcześniejszych działań Iranu, można spodziewać się pośrednich odpowiedzi: ataków przez regionalnych sojuszników, cyberataków, a nawet prób destabilizacji sytuacji w sąsiednich państwach. Śmierć generała Solejmaniego w 2020 roku pokazała, że Teheran potrafi reagować z chłodną determinacją — i często z opóźnieniem.

Świat w napięciu

W niedzielny poranek Bliski Wschód wstrzymał oddech. Jedni mówią o szansie na zakończenie konfliktu i obniżenie nuklearnego zagrożenia, inni — o wejściu w nową, być może najgroźniejszą fazę tej wojny.

Jedno jest pewne: decyzja USA zmieniła reguły gry. Teraz oczy całego świata zwrócone są na Teheran — i na to, jaką odpowiedź przygotuje.

teheraniranusa

Wybrane dla Ciebie