94‑latka przyjechała do Warszawy na “spotkanie z koleżanką”. Okazało się, że koleżanki nie ma, a sama nie wie jak wrócić do domu
Podróż 94-letniej mieszkanki Łukowa do Warszawy zakończyła się szczęśliwie dzięki pomocy życzliwego pasażera i stołecznych strażników miejskich. Seniorka wybrała się do stolicy, aby spotkać się z koleżanką na Starym Mieście, jednak jej plany nie przebiegły zgodnie z zamierzeniami.
Podróż rozpoczęła się w Siedlcach, gdzie starsza pani wsiadła do pociągu do Warszawy. W trakcie podróży nawiązała rozmowę z jednym z pasażerów, któremu opowiedziała o swoim celu podróży – spotkaniu z koleżanką Jadzią przy katedrze na Starym Mieście. Po przybyciu na miejsce, mężczyzna w trosce o bezpieczeństwo seniorki postanowił jej pomóc i odprowadził ją do katedry. Niestety, na miejscu okazało się, że nikt na nią nie czekał.
Starsza pani, nie wiedząc jak wrócić do domu, poprosiła mężczyznę o pomoc. Ten zawiadomił strażników miejskich patrolujących Stare Miasto. Strażnicy, zaniepokojeni stanem seniorki, postanowili nie pozwolić jej na samodzielny powrót. Zabrali ją na posterunek przy Placu Zamkowym, gdzie próbowali ustalić jej tożsamość i skontaktować się z rodziną.
Okazało się, że 94-latka pochodzi z Łukowa, oddalonego o ponad 110 km od Warszawy. “Zdenerwowana seniorka nie potrafiła podać swojego adresu,” relacjonuje stołeczna straż miejska. Strażnicy zasugerowali, aby sprawdziła zawartość swojej torby. Wśród drobiazgów znaleźli karteczkę z numerem telefonu do jej syna. Udało się nawiązać kontakt z rodziną, która obiecała przyjechać po starszą panią.
W oczekiwaniu na przyjazd bliskich, strażnicy zajęli się seniorką, przygotowując dla niej herbatę i prowadząc rozmowy, które miały na celu uspokojenie jej. Podczas tych rozmów, kobieta dzieliła się swoimi wspomnieniami z czasów okupacji w Łukowie oraz opowiadała, jak po wojnie uczestniczyła w odgruzowywaniu Warszawy. Strażnicy naprawili również jej okulary, z których wypadało szkiełko.
Po około dwóch godzinach na miejsce przyjechał wnuczek seniorki, który z wdzięcznością podziękował strażnikom za pomoc. Okazało się, że to nie pierwszy raz, kiedy rodzina musiała odbierać seniorkę z innego miasta – poprzednio miała podobną przygodę w Krakowie.
Strażnicy podkreślili, że kartka z numerem kontaktowym do bliskich, którą starsza pani miała w torebce, znacznie ułatwiła szybki kontakt z rodziną.