16-latka potrącona na przejściu dla rowerze… musi zapłacić prawie 15 tysięcy złotych. Sprawa trafiła do sądu

W czerwcu 2021 roku w miejscowości Topołowa pod Sochaczewem doszło do wypadku na przejściu dla pieszych. 16-letnia Lidia Ledzion została potrącona przez samochód osobowy. Na szczęście nie odniosła poważnych obrażeń, ale teraz, półtora roku po zdarzeniu, stanęła przed koniecznością zapłacenia prawie 15 tysięcy złotych odszkodowania na rzecz ubezpieczyciela kierowcy, który ją potrącił.

 

Do wypadku doszło na drodze krajowej nr 92, w miejscu, gdzie znajduje się przejście dla pieszych z wysepką wyłączoną z ruchu. 16-latka relacjonuje, że tego dnia prowadziła rower, a tuż przed opuszczeniem przejścia dla pieszych wsiadła na niego, by szybciej przemieścić się na drugą stronę ulicy. W tym momencie została uderzona przez nadjeżdżający samochód.

Po wypadku, Lidia została przewieziona do szpitala, gdzie stwierdzono niegroźne obrażenia nogi. Policja zakwalifikowała zdarzenie jako kolizję drogową, ponieważ obrażenia nie trwały dłużej niż siedem dni.

Rodzina Lidii początkowo starała się o odszkodowanie z polisy OC kierującej samochodem 41-letniej kobiety, ale spotkała się z odmową. Kierująca twierdziła, że to rowerzystka spowodowała wypadek, zjeżdżając z chodnika na przejście dla pieszych i wjeżdżając w jej pojazd.

Sprawa przybrała nowy obrót w listopadzie 2022 roku, kiedy to ubezpieczyciel kobiety, która potrąciła Lidię, zażądał od niej zapłaty niemal 15 tysięcy złotych, w tym ponad tysiąc złotych odsetek, twierdząc, że to Lidia ponosi winę za kolizję. Ubezpieczyciel powołał się na notatkę policyjną, w której stwierdzono, że rowerzystka wjechała na przejście dla pieszych, doprowadzając do zderzenia.

Rodzina dziewczyny zdecydowała się na obronę swoich praw w sądzie, uznając roszczenia ubezpieczyciela za bezpodstawne. W styczniu 2024 roku sąd początkowo przyznał rację ubezpieczycielowi, jednak po wniesieniu sprzeciwu przez pełnomocniczkę Lidii, decyzja została uchylona. Teraz przed stronami pełny proces sądowy.

Ubezpieczyciel, który niechętnie komentuje sprawę, podkreśla, że decyzja o roszczeniach została podjęta na podstawie drobiazgowo udokumentowanego przebiegu zdarzenia. Jednak rodzina Lidii oraz ich pełnomocniczka kwestionują taką interpretację zdarzeń, argumentując, że Lidia nie jest sprawcą wypadku.

Sytuacja jest skomplikowana, a ostateczna decyzja będzie zależała od sądu, który rozważy dowody i oceni, czy rzeczywiście Lidia Ledzion powinna zapłacić żądaną kwotę.