PolskaTragiczny wypadek na Woronicza w Warszawie: świadek opowiada o dramatycznych chwilach po zderzeniu

Tragiczny wypadek na Woronicza w Warszawie: świadek opowiada o dramatycznych chwilach po zderzeniu

We wtorek na ulicy Woronicza w Warszawie doszło do tragicznego wypadku, w wyniku którego zginęły dwie osoby, a osiem zostało rannych. Wśród poszkodowanych jest również kilkuletnie dziecko, które walczy o życie. Świadkowie zdarzenia relacjonują dramatyczne momenty, które nastąpiły tuż po uderzeniu samochodu w przystanek.

Tragiczny wypadek na Woronicza w Warszawie: świadek opowiada o dramatycznych chwilach po zderzeniu

Pan Marek, mieszkaniec pobliskiego osiedla, usłyszał przerażający huk, który skłonił go do natychmiastowego wyjścia z domu. – Siedziałem w mieszkaniu, nagle słyszę straszny huk. Za chwilę wszyscy wzywają ratunku, pomocy, płacz, krzyk – opowiadał świadek reporterowi TVN24. – Szybko się ubrałem i wyskoczyłem. Około dwóch minut trwało, zanim tu dobiegłem – dodał.

Na miejscu zdarzenia zastał przerażający widok. – Jak wyszedłem z bramy, to zauważyłem, że dwie, trzy osoby leżały koło wiaty. Popatrzyłem dalej (…) ze dwie, trzy osoby leżały też na jezdni. Dziecko leżało przy krawężniku na samym końcu, też na jezdni. Strasznie płakało – relacjonował pan Marek.

Świadek opowiadał, że niektórzy z obecnych natychmiast ruszyli na pomoc poszkodowanym, w tym dziecku, które, mimo przerażenia i bólu, chciało wstać i dojść do swojej mamy. – Ze trzy osoby się tym dzieckiem zainteresowały, już tam przy nim były – wspominał. – Chciało wstać i iść tam do mamusi – ocenił. Świadkowie próbowali uspokoić dziecko i opatrywali je przy pomocy apteczki samochodowej.

Pan Marek zwrócił uwagę na jedną z poszkodowanych kobiet, która próbowała się podnieść. – Mówię: niech pani leży, niech pani się nie rusza. Już jadą służby, zaraz będzie pomoc – opisywał. Służby ratunkowe przybyły na miejsce kilka minut później, a straż pożarna odgrodziła teren i przystąpiła do akcji ratunkowej.

Mężczyzna widział także kierowcę samochodu, który uczestniczył w wypadku. – Siedział w swoim samochodzie, rozmawiał z innymi osobami i zapewniał, że “nie jechał szybko”. Zachowywał się normalnie, trochę smutny. Nic więcej – dodał. Kierowca twierdził, że “nie wie, co się stało”.

Okoliczności tego dramatycznego incydentu są obecnie badane przez odpowiednie służby, a mieszkańcy Warszawy z niepokojem śledzą informacje o stanie zdrowia poszkodowanych, w tym dziecka, które wciąż walczy o życie.

Wybrane dla Ciebie