PolskaSetki zabitych i ranionych gęsi. Komu przeszkadza rezerwat przyrody?

Setki zabitych i ranionych gęsi. Komu przeszkadza rezerwat przyrody?

Setki zabitych i ranionych gęsi oraz tysiące chronionych ptaków, często bezpowrotnie spłoszonych ze swoich lęgowisk, to wynik polowań na rozlewiskach dolnej Odry w okolicach Starego Kostrzynka. W ochronę tych cennych terenów zaangażowała się niewielka grupa przyrodników. Jednak sytuacja nie jest dla nich prosta, bo przeciwko sobie mają myśliwych, wśród których są ważni lokalni urzędnicy.

Setki zabitych i ranionych gęsi. Komu przeszkadza rezerwat przyrody?

(materiał reporterów “Uwaga” TVN)

Piotr Chara to podróżnik i uznany fotograf przyrody. Od kilkunastu lat dokumentuje rozlewiska w dolinie dolnej Odry w okolicy Starego Kostrzynka. To wyjątkowe w skali kraju miejsca lęgowisk kilkudziesięciu gatunków ptaków chronionych. Miejsca te, ze względu na obecność trzech łownych gatunków gęsi, szczególnie upodobali sobie myśliwi.

– Wokół tego rozlewiska, jeszcze w nocy, zjeżdżają się myśliwi. Najczęściej przed świtem rozpoczyna się polowanie. Aby przyspieszyć je, bardzo często gęsi są płoszone. Wszystko dzieje się w zupełnych ciemnościach. To wywołuje popłoch ptaków. Nie sposób rozpoznać gatunków łownych od chronionych – mówi Piotr Chara.

Mężczyzna ma wiele nagrań z polowań. Na jednym z nich zarejestrował, jak w ciągu 8 i pół minuty padają 63 strzały.

Patrząc na to obiektywnie i tak syntetycznie podsumowując, to jakieś bezsensowne barbarzyństwo – ocenia Piotr Chara.

Dolina dolnej Odry działa jak stołówka dla ptaków, które lecą dalej

Mężczyzna pokazał nam też inne nagranie. Widzimy na nim zagranicznych myśliwych zaproszonych przez lokalne koło łowieckie. Nie mają ze sobą psa, który zbierałby postrzelone gęsi, nie ma z nimi polskiego myśliwego. Mężczyźni korzystają z nielegalnych głośników do nęcenia ptaków.

– Zdecydowanej większości ptaków, podczas polowań które obserwowałem i rejestrowałem, myśliwi nie próbowali nawet podnieść – mówi Chara.

Chęć rozrywki jednego człowieka może zniszczyć coś, o co walczymy – dodaje Chara.

– Dolina Odry stanowi jedno z najcenniejszych miejsc, jeżeli chodzi o wędrówkę ptaków nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Naturalne rozlewiska stanowią bazę żerową i odpoczynkową dla ptaków migrujących, które lecą z północy na południe – mówi przyrodnik Arkadiusz Oleksiak. I dodaje: – Strzały słyszeliśmy tutaj sześć dni w tygodniu, rano i wieczorem. Tysiące ptaków się podrywa i w panice ucieka. To są nie tylko gatunki łowne, ale też chronione. Spadki niektórych gatunków są do zera.

Polowanie trwa godzinę, dwie, więc ten myśliwy stoi i powtarza strzały. A trzeba wiedzieć, że jeden strzał to chmura ołowiu, która jednego ptaka zabije, dwa, trzy dookoła porani, a reszta śrutu spadnie do wody, gdzie dzieje się kolejna bardzo negatywna rzecz, mianowicie śrut jest bardzo często połykany przez ptaki blaszkodziobe, które potrzebują kamyczków wielkości śruciny , które w ich żołądkach pełnią funkcję naszych zębów, czyli rozcierają twardy pokarm – opowiada Piotr Chara.

W ten sposób nawet do 30 proc. ptaków cierpi na ołowicę – zaznacza mężczyzna.

Co dalej z rezerwatem “Gęsi Bastion”?

Regularna rzeź gęsi na tych terenach zmobilizowała grupę ludzi, którym sprawa nie jest obojętna. Przy wsparciu Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska ze Szczecina, w lipcu ubiegłego roku utworzony został nowy rezerwat przyrody o nazwie “Gęsi Bastion”. Ale radość z jego powstania trwała zaledwie pół roku. Decyzję o ustanowieniu rezerwatu zaskarżył bowiem burmistrz okolicznej Cedyni. Jak się okazuje, jest on członkiem lokalnego koła łowieckiego.

Sprawa trafiła do Sądu Administracyjnego w Szczecinie, który kilka dni temu uchylił decyzję o powstaniu rezerwatu.

– Torpedowanie powstania rezerwatu tak naprawdę służy tylko jednej, wąskiej grupie społecznej. Bo nie ma co ukrywać, że myśliwymi są sędziowie, prokuratorzy, burmistrz, radni. Mierzymy się, można powiedzieć, z grupą trzymającą władzę – mówi Arkadiusz Oleksiak.

O skardze rozmawialiśmy z burmistrzem Cedyni.

– Nie mogę pozwolić sobie, żeby ktoś mi tutaj narzucał, bez uzgodnienia, bez konsultacji swoje widzimisię. Za dużo już zjadłem chleba i na takie numery i cwaniactwa się nie nabiorę. Reprezentuję mieszkańców gminy i dla mnie człowiek jest ważniejszy od rechotu żab – stwierdza Adam Zarzycki.

Reprezentuje pan mieszkańców czy myśliwych? – dopytywał burmistrza reporter.

Mieszańców – przekonuje burmistrz.

Ile burmistrz osobiście zabił ptaków na rozlewisku?

Nie liczyłem, może 10, może 15 – mówi Adam Zarzycki.

Skąd pewność, że strzelając chmurą ołowiu, zbierze się wszystkie trafione ptaki?

Nikt nie ma takiej pewności – stwierdza burmistrz.

Naturalne rozlewiska Odry

Jak mówi Piotr Chara, tylko 42 kilometry Odry w granicach Polski nie ma wału przeciwpowodziowego.

– To jest odcinek, gdzie woda może się rozlać. I do niedawna tworzyło się pięć wielkopowierzchniowych, dużych rozlewisk. Z tych pięciu, w ciągu ostatnich 10 lat, rolę przyrodniczą, pełni już tylko jedno – rozlewisko kostrzyneckie – zwraca uwagę Piotr Chara.

Są setki tysięcy ptaków, które potrzebują podczas wędrówki zatrzymać się w zasobnej stołówce, bo nie są w stanie nigdzie indziej i została im ostatnia stołówka, następna to Biebrzą [na drugim krańcu Polsce – red.] – dodaje mężczyzna.

Tymczasem burmistrz Cedyni uważa, że filmy z polowań nagrane przez pana Piotra to populizm.

Pan Piotr walczy sam z sobą. To z mojej inicjatywy polowania zostały ograniczone. W poniedziałki w ogóle nie polujemy, chyba dwa czy trzy dni nie poluje się w tygodniu – stwierdza burmistrz.

Od burmistrza pojechaliśmy do kolejnego urzędnika, którego negatywna opinia miała znaczenie dla sądu. To zaskakujące, że jest to dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Zachodniopomorskiego. Przestaje to jednak dziwić, gdy dowiadujemy się, że on również jest zapalonym myśliwym.

Mam prawo wydać opinię – stwierdza Ryszard Mićko, dyrektor Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Zachodniopomorskiego.
Jak dyrektor uargumentował swoją opinię?

To moja rzecz. Mnie pana zdanie w tej sprawie nie interesuje – stwierdza Ryszard Mićko.

– Dlaczego pan tu jest? Kto pana nasłał? – dodaje Mićko.

– Jestem dziennikarzem – odpowiada reporter.

– A ja jestem dyrektorem.

– Jest pan też myśliwym?

– A to pana [niech – red.] nie interesuje.

– To dosyć istotne.

– Nie. A pan ma jakie hobby? Je pan mięso. Co ma do rzeczy, czy ja jestem myśliwym, czy nie jestem? Wy młodzi myślicie, że jesteście butni i wszystko jest dla was. Trochę pokory w życiu, trochę doświadczenia. Trochę poczytać, zdobyć wiedzy i wtedy dyskutować – stwierdza Ryszard Mićko.

– Od ponad 20 lat fotografuję przyrodę. Mam świadomość, że jeśli nie pomogę, nie zaangażuję się, to może dojść do zagłady czegoś, co wszyscy uznajemy za piękne. A piękno jest nam potrzebne do zdrowego psychicznie funkcjonowania – mówi Chara.

– Nie wyobrażam sobie, że myśliwi wygrają. Nie ma żadnych rzeczowych argumentów, żeby rezerwat nie powstał, to jest tylko wola wąskiego lobby, które jest lobby trzymającym władzę akurat w tym miejscu i tylko jemu to służy – mówi Arkadiusz Oleksiuk.

Wybrane dla Ciebie