Rosja gotowa wstrzymać ofensywę na Ukrainie? Kulisy tajnych rozmów Putina z emisariuszem Trumpa
Władimir Putin miał zaproponować zawieszenie broni w wojnie z Ukrainą – donosi Financial Times, powołując się na źródła zbliżone do rozmów w Petersburgu. Rosyjski przywódca miał podczas spotkania z wysłannikiem Donalda Trumpa, Steve’em Witkoffem, zadeklarować gotowość zatrzymania inwazji wzdłuż obecnej linii frontu. W zamian Moskwa domaga się uznania aneksji Krymu i utrzymania obecnych zdobyczy terytorialnych.
Propozycja ta może być – jak podkreślają zachodni analitycy – pierwszym poważnym sygnałem Kremla, że Rosja jest gotowa ograniczyć swoje wojenne cele. Jednak wielu obserwatorów przestrzega: to może być dyplomatyczna zasadzka, mająca na celu zyskanie czasu i politycznych ustępstw ze strony Zachodu.
Terytoria do negocjacji? Tak, ale bez Krymu
Putin miał – według źródeł brytyjskiego dziennika – zadeklarować, że Rosja może odstąpić od roszczeń wobec czterech ukraińskich obwodów, które częściowo okupuje, lecz nie kontroluje w całości: donieckiego, chersońskiego, zaporoskiego i ługańskiego. Jednak Krym, zaanektowany przez Rosję w 2014 roku, pozostaje dla Moskwy nietykalny.
Propozycja zatrzymania wojny na obecnej linii frontu miałaby – według Kremla – pokazać zaangażowanie Rosji w rozmowy pokojowe i przychylić się do działań prezydenta Trumpa, który deklaruje, że zakończy wojnę "w 24 godziny".
Waszyngton wchodzi do gry – USA miały zaproponować uznanie Krymu za rosyjski
Jeszcze bardziej kontrowersyjne doniesienia przynosi The Washington Post. Według amerykańskiej gazety, podczas ostatnich rozmów w Paryżu przedstawiciele USA mieli przedstawić stronie ukraińskiej propozycję uznania Krymu za terytorium Rosji oraz zamrożenia frontu w jego obecnym kształcie jako warunku przyszłego pokoju.
Urzędnicy w Kijowie – według cytowanego doradcy Zełenskiego – częściowo odrzucili ten pomysł, choć zauważono, że w ofercie pojawiły się też elementy, które Ukraina "jest skłonna rozważyć". Sam prezydent Zełenski oświadczył, że jego kraj pragnie pokoju, ale nie zgodzi się na "format rosyjski", który oznacza utratę suwerennych ziem.
Presja na Ukrainę rośnie. Europa się nie zgadza
Zachodni dyplomaci – zarówno z Paryża, jak i Londynu – nie ukrywają zaniepokojenia. Według FT, niektórzy europejscy urzędnicy ostrzegają, że Putin może próbować wykorzystać Trumpa do przeforsowania rosyjskich żądań i wymuszenia ustępstw na Ukrainie.
– "To gra o pokazanie Trumpa jako rozjemcy. Ale jeśli Ukraina się nie zgodzi, Trump może ogłosić: 'to oni nie chcą pokoju’" – komentuje anonimowy rozmówca gazety.
W środę w Londynie mają odbyć się rozmowy czterostronne z udziałem przedstawicieli USA, Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Francji. Celem ma być wypracowanie wspólnego stanowiska, które nie tylko zabezpieczy interesy Kijowa, ale też uniknie politycznego podziału Zachodu.
Witkoff pod lupą. Prorosyjski negocjator w ogniu krytyki
Dużo emocji budzi także postać samego Steve’a Witkoffa – emisariusza Donalda Trumpa, który od kwietnia prowadzi bezpośrednie rozmowy z Putinem. Niektóre źródła twierdzą, że to właśnie on miał być autorem planu zamrożenia frontu i uznania Krymu. Witkoffowi zarzuca się powtarzanie rosyjskiej propagandy i legitymizowanie grabieży terytoriów.
Mimo to Biały Dom – według rzeczniczki Karoline Leavitt – w pełni popiera jego misję. Witkoff ma ponownie spotkać się z Putinem w tym tygodniu.
Co dalej? Ukraina mówi "nie" bez terytorialnych kompromisów
Choć Ukraina nie wyklucza rozmów pokojowych, stanowisko Zełenskiego pozostaje jasne: żadnych ustępstw terytorialnych. Kijów odrzuca pomysł uznania Krymu za rosyjski, a także zamrożenia konfliktu na warunkach Moskwy.
– "Gdy tylko zaczynamy mówić o Krymie, zaczynamy grę według zasad Kremla. A to oznacza tylko jedno – dalszą wojnę" – zaznaczył prezydent Ukrainy.
Podsumowanie: pokój na warunkach Putina czy dyplomatyczna pułapka?
Rosyjskie propozycje i sygnały ze strony USA pokazują, że gra o zakończenie wojny na Ukrainie weszła w nową fazę. Ale cena "pokoju" może okazać się nie do przyjęcia – nie tylko dla Kijowa, ale i dla części państw zachodnich. Czy jesteśmy świadkami przełomu, czy raczej kolejnej fazy politycznej manipulacji? Najbliższe dni mogą okazać się kluczowe.