Rosja demonstruje siłę nuklearną. Putin nadzorował testy pocisków Jars i Siniewa
Władimir Putin osobiście nadzorował w środę szeroko zakrojone ćwiczenia rosyjskich sił strategicznych, obejmujące testy pocisków balistycznych i manewrujących. Z kosmodromu w Plesiecku wystrzelono międzykontynentalny pocisk RS-24 Jars, który osiągnął cel na Kamczatce, a z atomowego okrętu podwodnego Briańsk na Morzu Barentsa odpalono pocisk R-29 Siniewa.
Oba systemy – lądowy Jars i morski Siniewa – mają zasięg około 11 tysięcy kilometrów i zdolność przenoszenia od kilku do nawet 11 głowic jądrowych. W manewrach uczestniczyły również bombowce strategiczne Tu-95, które wystrzeliwały pociski manewrujące zdolne do przenoszenia broni nuklearnej.
Ćwiczenia – jak podkreślił Kreml – miały sprawdzić gotowość dowództwa i personelu operacyjnego do kierowania siłami w warunkach bojowych. Oficjalnie poinformowano, że były one zaplanowane wcześniej. Jednak zdaniem obserwatorów, ich termin nie jest przypadkowy – manewry odbyły się dzień po tym, jak Stany Zjednoczone ogłosiły, że nie ma planów spotkania Donalda Trumpa i Władimira Putina w Budapeszcie.
Rosja regularnie wykorzystuje testy swojej triady nuklearnej do podkreślania potęgi militarnej i wysyłania sygnałów politycznych. Reuters przypomina, że Putin w kluczowych momentach wojny w Ukrainie wielokrotnie odwoływał się do potencjału nuklearnego Rosji, traktując go jako element presji wobec Kijowa i Zachodu.
Manewry Rosji zbiegły się w czasie z ćwiczeniami nuklearnymi NATO pod kryptonimem Steadfast Noon, które odbywają się w Holandii, Belgii i Wielkiej Brytanii. Uczestniczy w nich około 70 samolotów z 14 państw sojuszniczych, w tym myśliwce F-35A i bombowce B-52. Celem jest utrzymanie gotowości sił sojuszu oraz wiarygodności systemu odstraszania.
Rosyjskie i natowskie ćwiczenia przeprowadzane równolegle są kolejnym dowodem na rosnące napięcia między Wschodem a Zachodem w obliczu przedłużającej się wojny w Ukrainie.