Rakieta z polskiego F‑16 uderzyła w dom w Wyrykach. Wójt apeluje o jedność i spokój
W miejscowości Wyryki na Lubelszczyźnie trwa usuwanie skutków dramatycznego zdarzenia z 10 września, kiedy w dom jednego z mieszkańców uderzył niezidentyfikowany wówczas obiekt. Najnowsze informacje wskazują, że była to rakieta wystrzelona z polskiego myśliwca F-16. Sprawa wywołała poruszenie w mediach i gorącą debatę polityczną, ale lokalne władze podkreślają, że priorytetem jest spokój i solidarność mieszkańców.
– Uważam, że w takich sytuacjach powinniśmy się jednoczyć i pokazać, że jesteśmy silni – powiedział w rozmowie z Onetem wójt gminy Wyryki, Bernard Błaszczuk. Zaznaczył, że na poziomie lokalnym nowe doniesienia nie zmieniają sytuacji. – Do czasu oficjalnego stanowiska prokuratury mówimy o "niezidentyfikowanym obiekcie latającym", który spadł na dach domu – przypomniał.
Błaszczuk ostrzegł jednocześnie przed wykorzystywaniem incydentu do szerzenia dezinformacji. – Już teraz widzimy aktywność rosyjskich trolli w mediach społecznościowych. Dlatego ważne, byśmy nie szukali podziałów, tylko zachowali jedność. Za naszą granicą toczy się wojna i każde wewnętrzne spory będą tylko paliwem dla propagandy – podkreślił.
Wójt pochwalił także szybkie działania służb po zdarzeniu. – Została naruszona przestrzeń powietrzna, nasze wojsko i sojusznicy zareagowali natychmiast. Na miejscu błyskawicznie pojawiła się straż pożarna, policja, wojsko i ochotnicze straże. Reakcja była wzorowa – ocenił.
Najważniejsze, jak dodaje samorządowiec, jest to, że nikt nie ucierpiał. Rodzina, której dom został zniszczony, otrzymała mieszkanie zastępcze i może w nim pozostać tak długo, jak będzie to konieczne. – Jako gmina pomagamy, wygaszamy niepokoje i staramy się pokazać, że potrafimy szybko stanąć na nogi. Najważniejsze jest, by wspólnie poradzić sobie z kryzysem i nie koncentrować się teraz na szukaniu winnych – podsumował Błaszczuk.