ŚwiatPaszporty, których nie było. Jak Rosja stworzyła w Brazylii zakład produkcji szpiegów

Paszporty, których nie było. Jak Rosja stworzyła w Brazylii zakład produkcji szpiegów

Nie była to operacja rodem z filmów akcji, lecz precyzyjnie zaplanowany mechanizm budowania fikcyjnych życiorysów – z dala od Kremla, na drugim końcu świata. Według "New York Timesa", rosyjskie służby specjalne stworzyły w Brazylii swoistą "fabrykę szpiegów", z której fałszywi obywatele wyruszali do pracy operacyjnej na całym globie.

Brazylia
Brazylia
Źródło zdjęć: © PIXABAY | redakcja ipolska24.pl

Z Rio na front wywiadowczy

Brazylia okazała się idealnym miejscem dla rosyjskich służb, by w zaciszu tropikalnych miast "rodzić" zupełnie nowych obywateli. Dzięki nieścisłościom w lokalnym systemie rejestracji urodzeń oraz podatności na korupcję, można było zbudować realistyczne, ale fikcyjne tożsamości, które następnie służyły jako przepustka do światowych instytucji.

Jak ujawnił "New York Times", oficerowie rosyjskiego wywiadu przyjeżdżali do Brazylii nie po to, by prowadzić operacje w Ameryce Południowej, lecz by stać się kimś zupełnie innym – nowym człowiekiem z nowym życiorysem, gotowym do działania wszędzie, od Brukseli po Hagę.

Czerkasow i historia, która wszystko zmieniła

Punktem zwrotnym okazał się rok 2022 i aresztowanie Siergieja Czerkasowa, który pod fałszywą tożsamością Victora Mullera Ferreiry miał rozpocząć staż w Międzynarodowym Trybunale Karnym w Hadze – tuż po tym, jak instytucja ta ogłosiła śledztwo w sprawie rosyjskich zbrodni wojennych w Ukrainie.

Czerkasow wcześniej ukończył prestiżowy amerykański uniwersytet Johns Hopkins i zdążył zbudować kompletną, wiarygodną biografię. Jednak ostrzeżenie od CIA sprawiło, że nie został wpuszczony do Holandii. Zamiast kariery w strukturach międzynarodowych, trafił z powrotem do Brazylii – a tam do aresztu.

Brazylia uruchamia "Operację Wschód"

Po zatrzymaniu Czerkasowa brazylijski kontrwywiad uruchomił zakrojoną na szeroką skalę operację śledczą o kryptonimie "Operacja Wschód". W jej trakcie udało się rozpracować cały schemat działania rosyjskich służb. Co najmniej dziewięciu agentów zostało zidentyfikowanych, dwóch z nich aresztowano, a reszta wróciła do Rosji – bez szans na dalszą działalność pod przykrywką.

Jak ujawniono, Rosjanie wykorzystywali realne dane zmarłych Brazylijczyków, tworzyli dokumenty głosowe, paszporty i dowody służby wojskowej. Jedynym błędem, który zdradził Czerkasowa, był akt urodzenia – jego matka, choć istniała, nigdy nie miała dzieci.

System, który można obejść

W przeciwieństwie do wielu krajów, w których akty urodzenia wymagają potwierdzenia przez placówki medyczne, w Brazylii – szczególnie na prowincji – wystarczą zeznania dwóch świadków. To otwiera drogę do legalizacji fikcyjnych danych. Dla rosyjskich służb było to jak odkrycie dziury w płocie granicznym – trzeba było tylko wejść.

Szpiedzy zdekonspirowani, ale nie wszyscy złapani

Choć wielu rosyjskich agentów nie zostało zatrzymanych, publikacja ich danych "spaliła" ich legendy – nie będą mogli już działać poza granicami Federacji Rosyjskiej. Brazylijska policja dołożyła też starań, by utrudnić im dalsze działania – wystawiając niebieskie noty Interpolu, czyli prośby o identyfikację poszukiwanych osób.

To zagranie miało również wymiar symboliczny – Brazylia użyła narzędzia, które Rosja często wykorzystywała przeciwko swoim politycznym przeciwnikom.

Nowy wymiar wojny informacyjnej

Operacja rosyjskiego wywiadu w Brazylii pokazuje, że działania wywiadowcze w XXI wieku nie zaczynają się już od zaszyfrowanych depesz i tajnych spotkań, lecz od rejestrów urodzeń i fałszywych paszportów. A jeden akt urodzenia może mieć większe znaczenie niż cała walizka szpiegowskiego sprzętu.

Wybrane dla Ciebie