Nożownik w szkole. Dziewięć razy ugodził nożem innego ucznia
To prawdopodobnie pierwsze w Polsce morderstwo na szkolnym korytarzu. Dziś ujawniono, że w sprawie śmierci 16-letniego Jakuba zatrzymano kolejne osoby. To może oznaczać, że nastolatek nie zginął przypadkowo. Do tragedii doszło w piątek w Szkole Podstawowej nr 195 imienia Króla Maciusia I. Zaczęło się od kłótni między nastolatkami. Jeden z nich zadał dziewięć ciosów nożem trafiając swojego kolegę w głowę, szyje i klatkę piersiową.
Zaczęli się bić. Później poszli na koniec korytarza na początku gadając, potem zaczęli się bić. Zabił go w sali od fizyki. Później pociął sobie rękę i poszedł do pani pielęgniarki powiedzieć, że to Kuba go zaatakował – opowiada jeden z uczniów. – Nóż wyrzucił na korytarz. Ostrze było jak dłoń – dodaje inny uczeń.
– Na miejscu przeprowadzona była reanimacja, początkowo przez nauczyciela, później pogotowie ratunkowe – mówi kom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji.
– Pan od fizyki próbował go ratować. Zatamował mu ranę, trzymał go za rękę i dzwonił po pogotowie – mówi jeden z uczniów.
Ofiara to 16-letni Jakub, uczeń trzeciej klasy gimnazjum. Urodził się w Polsce, jego ojciec jest Turkiem. Matka była Polką. W dzieciństwie na krótko trafił do domu dziecka, skąd zabrał go ojciec ze swoją konkubiną pochodzącą z Ukrainy. To ona go wychowała. Kuba mówił do niej mamo, razem też mieszkali.
Napastnik – Emil B. – niedawno skończył 15 lat. Chodził do ósmej klasy. Jego ojca często nie było w domu. Jest kierowcą tira, wychowuje go głównie matka. Uczniowie mówią, że był przeciwieństwem Jakuba. Był agresywny. – Ćpał, palił, pił – przekonują.
– Był bardzo agresywny. Nawet mógł uderzyć dziewczynę. Lubił wszczynać bójki. Do wszystkich był agresywny, do nauczycieli, do dziewczyn. Na lekcjach, jak jeszcze nie miał indywidualnego nauczania, cały czas siedział w słuchawkach na uszach – mówią uczniowie.
Szkolni koledzy przyznają, że w przeszłości Emil B. nosił do szkoły nóż. – Rzadko. A jeżeli już to w saszetce, którą zawsze miał na sobie.
Na profilu społecznościowym Emil B. pisał m.in. „W waszym oku jestem solą, piszę już nekrolog”, „Życia scenariusze uczą, żeby wygrać wojnę trzeba pobić mordę. Za to honor żyje ciągle”.
W ciągu ostatnich dwóch lat w sądzie dla nieletnich toczyły się dwie sprawy, w których oskarżony był nastoletni Emil B.
– Pierwsza dotyczyła naruszenia nietykalności cielesnej innego nieletniego. Polegało to na popychaniu. Emil B. został upomniany. Natomiast sprawa z 2018 roku dotyczyła demoralizacji. Chodziło o ustalenie, czy Emil B. przejawia demoralizację. Sąd ustalił, że tak. Umorzył postępowanie. Sprawa dotyczyła spożywania alkoholu, używania przemocy i wszczynania kłótni wśród rówieśników – mówi Marcin Kołakowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa–Praga.
Harcerze i młodzież zorganizowali marsz przeciwko przemocy. Po mszy mieszkańcy Wawra przeszli ulicami, aby zatrzymać się przed szkołą. W ten sposób chcieli zaprotestować przeciwko temu, co się stało i oddać cześć zabitemu Kubie.
Jest kilka wersji, dlaczego doszło do zabójstwa w szkole. Mówi się o rozliczeniach finansowych między Kubą a Emilem. – Wydaje mi się, że chodzi o narkotyki. Kuba miał długi u Emila. Wiem, że to było 1,5 tys. zł. Z tego, co widziałam, to Kuba trochę brał, ale ostatnio powiedział mi, że z tym skończył – mówi jedna z uczennic.
Oprócz Emila B. policja zatrzymała jeszcze czterech nieletnich, którzy jak twierdzą śledczy mają związek z morderstwem. Oznacza to, że w ostatnim czasie informacje, że Kuba otrzymywał pogróżki mogą być prawdziwe. W momencie zabójstwa opiekunka prawna Kuby była w szkole i zgłaszała dyrekcji obawy o jego życie.
Jak udało nam się ustalić, zabity Kuba był wcześniej poszkodowany w sprawie, którą prowadzi praska prokuratura. Pełnoletni mężczyzna chciał od niego wyłudzić 500 zł. Kuba miał się również bić. Jednak śledczy nie chcą się na ten temat wypowiadać zakrywając się tajemnica śledztwa.