Masowe w protesty w Pradze. Premier Czech przetrwał głosowanie o wotum nieufności dla swojego rządu
Tysiące ludzi wzięło udział w demonstracji w stolicy Czech, aby okazać niezadowolenie z decyzji parlamentu, który nie odwołał premiera Andreja Babisza. Szef rządu musiał w piątek (23.11) stawić czoła głosowaniu nad wotum nieufności swojego gabinetu. Wymagana większość wynosiła 101 posłów, jednak wniosek o odwołanie poparło tylko 92 deputowanych.
Manifestanci domagali się odwołania Babisza m.in. ze względu na tzw. aferę Bocianiego Gniazda. Kontrowersje dotyczą uzyskania przez luksusowy ośrodek wypoczynkowo-konferencyjny o tej nazwie (po czesku „Čapí hnízdo”) 50 mln koron (ok. 8 mln zł) dotacji z funduszy unijnych.
Kompleks był częścią należącego do Babisza holdingu Agrofert i nie mógł się ubiegać o pieniądze przeznaczone dla małych i średnich przedsiębiorstw. Aby obejść przepisy, Bocianie Gniazdo zostało przepisane m.in. na syna premiera – Andreja juniora. Gdy ośrodek otrzymał dofinansowanie, ponownie wrócił w ręce Babisza seniora.
Syn premiera Czech znajduje się obecnie na Krymie. Bez jego wiedzy wydano opinię psychiatryczną, zgodnie z którą ma być niezdolny do składania zeznań w sprawie afery.
Czeskie media dotarły do wiadomości e-mail, którą sam syn miał wysłać do policji. Służby nie mogły się skontaktować wcześniej z Andrejem juniorem przez dwa lata. Syn szefa rządu miał twierdzić, że został „wywieziony na Krym” przez zatrudnionego przez ojca mężczyznę. Babisz junior oświadczył, że jest to uprowadzenie, a pracownik premiera mówił, że działanie to miało zapewnić, by młodzieniec „nie został zamknięty”.