Gen. Roman Polko: "Mówienie o akcie agresji to przesada. Polska nie ma się czego obawiać"
Były dowódca jednostki specjalnej GROM, gen. Roman Polko, skomentował nocny incydent z rosyjskimi dronami, które w trakcie ataku na Ukrainę naruszyły polską przestrzeń powietrzną. W rozmowie na antenie Polsat News zaznaczył, że używanie określenia "akt agresji" jest nieadekwatne i może wywoływać niepotrzebną panikę w społeczeństwie.
Wojsko: "akt agresji", Polko: "za mocne słowa"
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało w środę rano, że z wtorku na środę doszło do wielokrotnych naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. W komunikacie określono to jako "akt agresji", który stanowił realne zagrożenie dla obywateli.
Polko podkreślił jednak, że takie sformułowania są zbyt ostre. – To oczywiście element wojny, prowokacja, ale nie możemy reagować panicznie. Mocne słowa w tej sytuacji bardziej szkodzą niż pomagają – stwierdził.
"Parasolem ochronnym jest NATO"
Generał zaznaczył, że Polska znajduje się pod ochroną sojuszu północnoatlantyckiego. – Nie mamy się czego obawiać tak naprawdę. Jesteśmy pod parasolem NATO i powinniśmy zachować spokój – uspokajał były dowódca GROM.
Przyznał, że system obrony powietrznej w Polsce wciąż się rozwija, ale kluczowa pozostaje obecność amerykańskich wojsk w Europie. – To właśnie ona jest największym gwarantem naszego bezpieczeństwa – powiedział.
Sygnał dla Waszyngtonu
Zdaniem Polko wydarzenia z ostatniej nocy powinny być również sygnałem dla Stanów Zjednoczonych. – Mam nadzieję, że dla Donalda Trumpa będzie to dowód na to, jak groźnym przeciwnikiem pozostaje Władimir Putin – ocenił.
Ekspert apelował o rozwagę w komunikowaniu incydentów i podkreślał, że społeczeństwo powinno reagować z rozsądkiem, a nie strachem.