Polska13-latka była wykorzystywana przez najbliższego sąsiada?

13‑latka była wykorzystywana przez najbliższego sąsiada?

Ma zaledwie 13 lat, pół roku temu wyznała rodzicom, że była krzywdzona przez najbliższego sąsiada. 34-letni mężczyzna usłyszał zarzuty. Dlaczego mimo tak poważnych oskarżeń oczekuje na sprawę na wolności?

13-latka była wykorzystywana przez najbliższego sąsiada?

Od kilku miesięcy pani Natalia niepokoiła się zachowaniem swojej 13-letniej córki.

– Nie była sobą. Często się załatwiała, albo mówiła, że boli ją brzuch, przez co leżała dwa razy w szpitalach. Miała zrobione wszystkie badania. Nikt nie wiedział, co się z nią dzieje.

W końcu dziewczynka powiedziała matce i ojczymowi, że została skrzywdzona przez sąsiada.

– Próbował ją szantażować. Mówił, że będą się z niej śmiali, że zrobią z niej głupią. Dlatego długo nic nam nie mówiła – opowiada pani Natalia.

Dziewczynka powiedziała, że została wykorzystana seksualnie przez najbliższego sąsiada rodziny – 34-letniego Vołodymyra Z.

Mężczyzna miał zapraszać dziecko do mieszkania i molestować je.

– Powiedziała, że zrobili to pierwszy raz w garażu, że ona nie chciała, ale on jej mówił, że to nie będzie bolało. Później było to w domu, w samochodzie. Ona mówiła, że niby idzie na boisko, a spotykali się w tym czasie. Później pojechałam z nią do ginekologa i psychologa. Wszystko się potwierdziło – opowiada matka nastolatki.

Według matki i ojczyma Vołodymyr Z. zdawał sobie sprawę z wieku dziewczynki.

– Wiedział, kiedy ma urodziny. Wiedział, że chodzi do 7. klasy szkoły podstawowej – podkreśla pan Dariusz, ojczym dziewczynki.

Pamiętniki

Dziewczynka prowadziła pamiętniki, w których opisywała swój stres. Dziecko z miesiąca na miesiąc było w coraz gorszej kondycji psychicznej.

Sprawa trafiła do prokuratury. Mężczyźnie postawiono zarzut obcowania płciowego z nieletnią i aresztowano go na trzy miesiące. Areszt jednak uchylono.

– Do sądu został skierowany akt oskarżenia przeciwko Vołodymyrowi Z. o czyn z artykułu 200, paragraf 1. Kodeksu karnego – mówi Zdzisław Łukasiak z Prokuratury Rejonowej w Ostródzie. I dodaje: – Mężczyzna ten przebywa w Polsce od dawna, założył tutaj rodzinę, urodziło mu się dziecko, pracuje jako kierowca.

Co przesądziło o tym, że Vołodymyr Z. na sprawę czeka na wolności?

– Stan zdrowia jego żony, która jest w ciąży. Areszt zmieniono na dozór policji i poręczenie majątkowe oraz zatrzymanie paszportu – wyjaśnia Łukasiak.
Po ujawnieniu sprawy, krewni zatrzymanego mężczyzny mieli zacząć atakować rodzinę dziewczynki. Agresja ze strony sąsiadów pogarszała stan psychiczny dziecka.

Dziewczynka próbowała odebrać sobie życie. Przez wiele tygodni była hospitalizowana w olsztyńskim szpitalu dziecięcym. Próby samobójcze powtarzały się. Dziecko opisywało swoje zamiary w pamiętniku. Dochodziło do aktów samookaleczenia się.

– Córka napisała: „Dzisiaj chciałam iść do piwnicy, wziąć nóż i wbić go kilka razy w brzuch, ale zrezygnowałam, bo pomyślałam o dziadkach, do których jadę” – przytacza pani Natalia. I dodaje: – Jak to przeczytałam, zaczęłam płakać. Na takie słowa można zareagować tylko płaczem. Nie wiedziałam, że jej stan jest tak poważny.

Matka zaczęła rozmawiać z córką o wpisach.

– Powiedziałam, że mnie to rani. Ona mówi, że nie chce żyć, że nie widzi potrzeby życia. Mówi, że wie, że nas rani i krzywdzi, ale nie chce żyć. Mówi, że nie potrafi sobie poradzić z tym, co się stało.

Ojczym 13-latki liczy, że Vołodymyr Z. dostanie surowy wyrok.

– Żeby ten człowiek zgnił w pudle. To jest moje jedno, jedyne marzenie. Żeby dostał jak największy wyrok, bo dziecko cierpi.

Oskarżony mężczyzna, ze względu na wydany zakaz zbliżania się do dziewczynki, przeprowadził się z żoną i dzieckiem do krewnych w innej miejscowości.

– Współczuję mojemu mężowi. Mój mąż nie skrzywdził tego dziecka, a wszystko to są jedne wielkie pomówienia. Mam nadzieję, że to się wszystko wyjaśni – usłyszeliśmy.

„Zabrakło rozmowy”

Sprawę prokuratorską poszerzono o wątek związany z niewłaściwą opieką rodzicielską. Dziewczynkę czeka kolejne przesłuchanie. Niezbędna będzie opinia biegłych.

Pani Natalia przyznaje, że to również jej porażka rodzicielka.

– Zabrakło przede wszystkim rozmowy i zaufania. Zaufałam komuś, a nie zaufałam własnemu dziecku. Nie słuchałam jej, dlatego ona nie chciała mi zaufać. Gdybym brała jej słowa na poważnie, to myślę, że nie doszłoby do tylu razy, ile doszło – stwierdza.

– Ta sytuacja będzie miała bardzo duże znaczenie dla jej rozwoju psychoseksualnego i psychicznego w dorosłości – mówi psychoterapeutka Ameera Ibrahim. I dodaje: – W związku z czym, to nauczenie się stawiania granic, zrozumienie tego, co się wydarzyło i wsparcie tej dziewczynki jest kluczowe do tego, żeby mogła dalej się rozwijać.

Wybrane dla Ciebie