Wykorzystywał seksualnie ministranta, dostał pracę w kościelnym archiwum.
Były ksiądz Krzysztof G., któremu prokuratura zarzuca wykorzystywanie seksualne i gwałt na ministrancie, znalazł pracę w diecezjalnym archiwum w Poznaniu. Jest oskarżony o to, że w latach 2001-2013 w parafii w Chodzieży molestował Szymona Bączkowskiego. Mężczyzna był wtedy gimnazjalistą i ministrantem.
Kurii Metropolitalnej w Poznaniu tłumaczy, że praca Krzysztofa G. w miejscu bez kontaktu z dziećmi czy młodzieżą “nie niesie za sobą zagrożeń i jest też formą społecznej prewencji”.
Oburzenia sprawą nie kryje pełnomocnik pokrzywdzonego, Artur Nowak.
– Muszę powiedzieć, że jestem zniesmaczony, to jest dla mnie jakieś kuriozum. Z jednej strony ofiara nie dostała żadnej pomocy, z drugiej pomoc otrzymuje sprawca. To niepojęte – mówił Nowka.
Śledztwo utrudniał arcybiskup Stanisław Gądecki, który nie chciał udostępnić kościelnych akt. Najpierw powołał się na “tajemnicę zawodową”, a później stwierdził, że dokumenty nie znajdują się na terenie kurii, tylko w Watykanie. To wszystko wiązało ręce prokuratorom.
Sytuację zmieniła dopiero decyzja papieża Franciszka, który w grudniu zeszłego roku zniósł “tajemnicę papieską” w postępowaniach dotyczących pedofilii.