Tory wyżej niż posesje. Absurdalna inwestycja odcięła od świata kilkanaście osób
Betonowe zapory, torowisko niemal na wysokości parapetów, tuż przy ścianach i wyjściach z posesji. Tak żyją mieszkańcy ulicy Kostrzyńskiej w Gorzowie Wielkopolskim. Czy ktoś czuje się odpowiedzialny za ten architektoniczny bubel wart prawie 70 milionów złotych?
Nasyp barierą nie do przejścia
Jedną z ofiar urzędniczej arogancji jest 87-letnia Antonina Szymańska. Wysoki nasyp, na którym położono tory tramwajowe stał się dla niej barierą nie do pokonania. Kobieta od kilku miesięcy nie może wejść do własnego mieszkania. W podobnej sytuacji są jej sąsiedzi, którzy mają zablokowany jedyny wyjazd z podwórek.
– Mama jest osobą starszą. Mieszka w tym budynku od 1950 roku, kiedy wyszła za mojego tatę. Tu rodziły się jej dzieci. Całe życie spędziła na tej posesji. I nagle musi się wyprowadzić? Ona sobie tego nie wyobraża – mówi Barbara Samujłowicz, córka.
Pani Antonina wymaga stałej opieki lekarskiej, niemal, co tydzień jeździ do lekarza.
– Mama jest po dwóch zawałach i została uwięziona we własnym domu – dodaje pani Barbara.
Na prośbę pani Antoniny i jej córki, nasz reporter sprawdził, jak wyglądałaby pomoc ratowników medycznych, w przypadku nagłego pogorszenia jej stanu zdrowia.
– Dostanie się do miejsca zamieszkania pani Antoniny zajęło nam kilka minut. W razie pilnej interwencji musielibyśmy wzywać drugi zespół ratowników i próbować wnieść cały stelaż z noszami do karetki – mówi Łukasz Cyran, kierownik transportu sanitarnego w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim.
Kto odpowiedzialny za remont?
Zaczynając remont torowiska prezydent i jego współpracownicy przekonywali, że pomiędzy torowiskiem, a budynkami powstanie chodnik i ścieżka rowerowa. W trakcie budowy okazało się jednak, że tory będą znajdowały się nie tylko bliżej domów, ale również znacznie wyżej.
– Projektant twierdzi, że nie wiedział, że taki będzie efekt końcowy. Z map projektowych nie wynikało, wprost, że spadek będzie tak duży. Odczytanie tego z rysunku nie jest proste – twierdzi Agnieszka Surmacz, zastępca prezydenta Gorzowa Wielkopolskiego.
Tak duży nasyp jest niezgodny z przepisami budowlanymi. Położone za wysoko tory wymagały wybudowania zbyt stromych zjazdów do posesji, a to nie spełniało obowiązujących norm. Włodarze miasta zamiast obniżyć położenie torowiska, obeszli przepisy.
– Na zjazdy, które po podwyższeniu torowiska są nienormatywne, uzyskaliśmy zgodę zarówno ministerstwa jak i wojewody. Zgodzili się na odstępstwo od warunków technicznych – dodaje Agnieszka Surmacz.
O tym, że projekt przebudowy ul. Kostrzyńskiej jest niezgodny z prawem, wiadomo było już dwa lata temu. Pomimo tego nie wycofano się z budowy.
Prezydent Gorzowa Wielkopolskiego twierdzi, że planów podwyższenia torowiska nie znał, chociaż otrzymał od projektanta dokument, z którego jasno wynikało, że tak wysoko zaprojektowane tory zablokują wyjazdy z podwórek.
– Jeżeli projektant zasygnalizowałby nam, że są kłopoty z tym, to mielibyśmy okazję je zweryfikować. Niestety projektant nie przekazał nam informacji, że z tymi spadkami jest jakiś problem. Osobiście nie czytam dokumentacji technicznej. To nie jest moja rola – stwierdza Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa Wielkopolskiego.
Co dalej?
Jakie rozwiązanie problemu pokrzywdzonym mieszkańcom proponuje urząd miasta?
– Na dziś możemy zaproponować mieszkańcom dwa wyjścia. Po pierwsze mogą dochodzić swoich roszczeń w sądzie. Zmierzymy się z tym – komentuje prezydent Wójcicki.
Oprócz pozwu do sądu, prezydent proponuje również budowę osobnych zjazdów na każdej z posesji. Wtedy jednak konieczne było zamurowanie niektórych okien w budynkach.
– Projekt jest przyjmowany i weryfikowany przez zatrudnione w magistracie osoby z odpowiednimi kompetencjami. Ocenia się go pod kątem zgodności z prawem, także czy inwestycja jest zgodna z zasadami ochrony środowiska. Nie sprawdzamy, czy te projekty są zgodne z oczekiwaniami mieszkańców. Nie jest rolą urzędnika rozstrzygać takie spory – uważa Katarzyna Kis z wydziału infrastruktury w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim.
O ocenę inwestycji poprosiliśmy architekta Piotra Bienia.
– Ta inwestycja to skandal. Dla mnie to absurdalne, żeby tak projektować, aby nie poprawiać, ale pogarszać warunki życia mieszkańców. Winny za to jest prezydent, który jest głową tego przedsięwzięcia i on wydaje na to pieniądze. Teraz jedynym rozwiązaniem jest rozebranie tego torowiska, wykonanie nowego projektu i przebudowa – mówi.